- Jarecki, musimy być czujni - ostrzegła Jarecka wkrótce po tym, jak plany przeprowadzki zostały przypieczętowane (słownie i zdalnie, lecz skutecznie, jak to między dżentelmenami) - teraz wszyscy znajomi będą nam chcieli wciskać stare meble, że niby nam się przydadzą na początek.
- Nie, nie i nie - wyskandował twardo Jarecki - NIC nie bierzemy.
- Nic - zgodziła się Jarecka - damy radę z tym, co mamy a potem będziemy sobie kupować takie, jakie chcemy.
Nazajutrz jednak koleżanka Mecenaska podesłała zdjęcie stolika i stołków z zapytaniem, czy by Jareccy nie chcieli, bo jej taki zestaw zbywa. Stolik był drewniany, z szufladą, dokładnie jak ten stół z dzieciństwa, spod jabłonki, albo spod orzecha, przy którym na wakacjach jadało się smażoną fasolkę szparagową z jednej patelni.
Jarecki oczywiście nie miał pojęcia o tej szufladce w pamięci żony, otwartej dzięki niepozornemu meblowi, toteż powtórzył "nie, nie i jeszcze raz nie" oraz, że nie wie, do czego ów stolik miałby służyć.
Jarecka wyjaśniła, że naturalnie jako biurko, wiadomo, potrzeba będzie przynajmniej czterech biurek! Jarecki się zdziwił, gdyż był pewny, że biurka zakupi w IKEA, podobnie jak resztę niezbędnych mebli.
Teraz Jarecka powiedziała "nie, nie i jeszcze raz nie", nie pozwolę przerobić mojego (mojego!) domu na przegródkę z Ikei! A poza tym, dodała Jarecka, chcę zabrać z garażu tę komódkę bez nóg.
- Ale ona jest bez nóg! - rozsierdził się Jarecki.
- To się jej zamówi nowe nogi. To jest popularny w latach siedemdziesiątych model.
- Przecież to stoi od lat w garażu, śmierdzi kotem i na pewno ma grzyba! No i - ratował się Jarecki - nie jest nasze.
- Zapytam Czesiuniową. Na pewno będzie zachwycona, że to zabierzemy.
I tu doprawdy nie ma potrzeby zanudzać dalej Czytelników starciem, w którym Jareckiego upodobanie do prostoty, ergonomii i minimalizmu stanęło w kontrze do eklektycznego rozpasania Jareckiej.
Wystarczy powiedzieć, że Jarecka umówiła się z Mecenaską na przejęcie mebla, nie wtajemniczając męża w szczegóły.
Oraz, że zanosi się na długą estetyczną wojnę.
Nie wiadomo, który typ gorszy, ten co mawia: rób jak chcesz i nic go nie obchodzi, czy ten za bardzo zaangażowany. Mój małżonek jest zaangażowany, wyraża opinie, a nieraz i sprzeciw - niestety. Gdy mu ulegnę, to jednak zawsze żałuję. Wygranej "bitwy" życzę:)
OdpowiedzUsuńDzięki, wspieraj mnie dobrą myślą, bo lekko nie będzie!
UsuńJakoś nie mam wątpliwości kto wygra. Biedny Jarecki...
OdpowiedzUsuńNo biedny - tak cóż ty zrobisz?
UsuńCaly narod stoi za Jarecka! Gdyby Norweski dekorowal, trzymalibysmy wszystko w kartonowych pudlach... a tak, tylko polowe :-)
OdpowiedzUsuńA gdyby rządził Jarecki, mielibyśmy tylko szafy pax, sofy beddinge i biurka pici pici jakieś tam.
UsuńNo i właściwie tak mamy, hm.
Hm.
Jakbym czytała o naszej bitwie :) do dzisiaj wymieniamy meble, które tylko przygarnęliśmy, tak na chwilę, zanim nie kupimy nowych, tych wymarzonych i wyśnionych, tych jedynych :)
OdpowiedzUsuńO, prowizorki są najtrwalsze!
UsuńNie dopuszczaj Jareckiego do głosu! Uszyj Mu taki śliczny knebel.
OdpowiedzUsuńI kajdanki z futerkiem? I smycz z ćwiekami?
UsuńNa knebel polecam ręcznik kapielowy ÅFJÄRDEN albo mniejszy, kuchenny TVINGEN, 100% bawełna i ikea. Mówię z głębi serca oraz doświadczenia ;)
UsuńTyle pokoi macie w tym nowym domu, że Jarecki sobie eklektyzm i minimalizm zrobi w jednym w którym przebywa najczęściej a jareckiej pozwoli na rozpasanie meblowo-starociowe w pozostałych :)
OdpowiedzUsuńBo przecież ulituje się nad czytelniczkami , które będą czekać na zdjęcia tych cudeniek :)
Jarecki najczęściej przebywa jednak w pracy, niechże się tam wyżywa wnętrzarsko :)
UsuńOt i problem rozwiązał się sam :)
Usuńhaha, jakbym widziała dyskurt z moim ślubnym na temat cudownego zydla, na którym moja babcia doiła krowy. po pomalowaniu, no co ja będę tłumaczyć...:))
OdpowiedzUsuńNa razie umówiłam się z Mecenaską na stół. Ale już sobie myślę, że może i te stołki mi się przydadzą..?
UsuńTylko pamiętajcie, że to będzie także mieszkanko Jareckiego - ma prawo mieć część urządzoną po swojemu.
OdpowiedzUsuńProblem wojenny rozumiem. U nas jest to samo - ja eklektyzm, mąż minimalizm w dodatku wściekle modernistyczny. Trza to jakoś pogodzić, niekoniecznie tak, że jedno narzuca drugiemu. Może dyskusja, pójście na ustępstwa, ja ci ten kącik, a ty mi kawałek salonu...? Od razu mówię - ja to eklektyzm i spokojnie krzesło Louis XIV postawię obok nowoczesnej półeczki, ale mąż cierpiałby, więc dyskutujemy wszyściutko... Ustępstwa po obu stronach: spiszcie sobie to wszystko.
Noemi
Oczywiście, ze będziemy sobie ustępować! Godzę się na wszystkie szafy pax, jakie zechce jeszcze kupić :)))
Usuńhe, he, he. Dawaj co jakiś czas zdjęcia umeblowania nowego domu. Koniecznie. Chociaż fragmenty. Powodzenia z przeprowadzką. Zaczynam też marzyć o takowej.
UsuńNoemi
A może niech Jarecki urządzi męskie pokoje, a Jarecka damskie??? :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
Ale że które to te męskie a które damskie? :))
UsuńJarecki urządza pokoje dla synów... Jarecka dla córek :) a sypialnia... tu chyba potrzebny będzie kompromis ;)
UsuńPRZEPROWADZKA!!!! ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCieszę się z Tobą Jarecko, jak kilkulatek po pierwszej wizycie Wróżki Zębuszki!
A stolika potrzebujesz. Rzecz jasna.
Do pracowni! Rzecz jaśniejsza!
Do pracowni to potrzebuję stołu, stoliszcza, nie tylko stolika! :))
UsuńJareckim życzenia świąteczne zostawiam, radosnych świąt :)
OdpowiedzUsuńmoże Ci się Jarecka link przyda, a może już znasz te prace :)
http://annemarieshaakblog.blogspot.com/2016/03/link-your-stuff_19.html
Znam blog, dziękuję za życzenia; nawzajem!
UsuńA ja to mam zawsze tak: zaczyna sie od minimalizmu, marze o lekkiej, oddychajacej przestrzeni bialych scian, o nielicznych meblach wtopionych w tlo, bez chaosu tryliardów miseczek, obrazków, figurek, galazek itp, wszystko czyste i zagrabione jak ogródek zen. Energia przeplywa swobodnie przez komnaty, ja ja wdycham kazdym porem skóry i swiece.
OdpowiedzUsuńA potem jest tak, ze stawiam pare miseczek, bo takie sliczne. I ta figurka, no cudo. O, i taka póleczka tutaj. I ten kamerdolec dziwaczny i galazka znalezione nad morzem. I obrazek, potem drugi, dziesiaty. I sama nie wiem kiedy mój minimalizm znika, a chaotyczny eklektyzm krzewi sie w kazdym kacie...
A walke o stolik wiadomo ze wygra Jarecka ;)
Dokładniusieńko tak mam. Na chwilę obecną marzę tylko o białych ścianach i przestrzeni.
UsuńA że trzeba będzie na czymś usiąść. Przy czymś usiąść. Gdzieś schować bambetle - wot' żyzń.
Ooo, cos jakbym wiedziala na temat wojny estetycznej, trwa juz mniej wiecej od osmiu lat, oczywiscie, teraz sie ledwie tli. Ale ile bylo potyczek, o to, ze ma byc nowe, pachnace, z metka, a nie stare z kornikami:)
OdpowiedzUsuńKochani, Spokojnych Swiat!
Kasiu, jakże czuję się pokrzepiona tym komentarzem! Czyli jest szansa, że się uda :)
UsuńOj, Jareccy, ostrożnie - estetyczne wojny kończą się nieestetycznymi sińcami ;)
OdpowiedzUsuńAleż ależ, będziemy się chłostać tylko słowem :)
UsuńPf, że bez nóg.
OdpowiedzUsuńA na cóż jej nogi, tej komodzie?
Ważne, by szuflady miała przepastne, na wszelkie nici, szydła, motki i ścinki!
Szuflady na moje bambetle raczej za małe, to taki biżuteryjny mebel raczej. Znajdzie się zastosowanie!
Usuń