Mniejsza o to, co konkretnie zamówiono (to Czytelników i tak nie ominie), dość, że skłonna byłam robić prawie za darmo; no, za szydło numer 12.
- Jarecka! - perswadowała zleceniodawczyni - ale po co ci szydło jak nie będziesz nim miała z czego dziergać?
I tak, od słowa do słowa, dałam sie namówić na zapłatę w naturze, czyli w trzech motkach BOBBINÓW.
Kolory wybierały dziewczynki, bo chciałam im zrobić koszyczki na szczotki do włosów, gumki i takie tam.
Kto zgadnie, jak wybrały małe Jareckie?
Zaczęłam od włóczki czarno-białej, bo trudno było przewidzieć jak długo potrwa oswajanie się z materiałem, a w melanżu miałam nadzieję zgubić ewentualne nierówności.
Pierwszy koszyczek przyprawił mnie o ból dłoni, ale zrobił się naprawdę szybko, wręcz błyskawicznie.
Drugi, żółty, wyszedł mniejszy, bo... włóczka była cieńsza.
Czerwony okazał się totalnym krzywulasem, bowiem włóczka w absolutnie przepięknym czerwonym kolorze była grubości różnej na całej długości, dodatkowo upstrzona węzełkami...
Zrobiłam drugi czerwony koszyk starannie wycinając cieńsze odcinki.
I tak się zastanawiam: a gdybym zamierzała zrobić np. koszyczek w paski, we wszystkich kolorach? W obrębie każdego koloru byłby różnej średnicy, bo miałam do czynienia z trzema - pięknymi w kolorze, przyjemnymi, lecz - różnymi włóczkami.
Koszyczki mają swoje miejsce w przedpokoju.
Dodatkowo zrobiłam trzy wieszadła, które zawisły na wieszaku dla dorosłych i czekają na okrycia gości.
(nawet na tym zdjęciu widać, jak niesforna jest czerwona włóczka)
Ech, a kiedyś strzygłam takie sznurki sama, TU.
To dopiero były robótki z duszą!
A z Bobbinami taka tam zabawa. Na chwilę.
Świetne koszyczki. Przyjemnie się na nie patrzy. Też ostatnio walczyłam ze spagetti, i też to był koszyczek na akcesoria fryzjerskie dla młodej, przyszłej fryzjerki :) I okazało się, że taki fikuśny ten koszyczek wyszedł :) Postanowiłam więc: wracam do sznurka, który prościej się trzyma :) Twoje za to wyglądają tak uroczo, że może znowu spróbuję z makaronem :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze - jednak - nie powiedziałam ostatniego słowa w kwestii bobbinów. W końcu muszę wykorzystać resztki do cna :)
UsuńTen szalony arlekin barzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKtóry to?
UsuńTo ja obstawiam tak: Dwójka biało-czarny, Trójka czerwony, Czwórka żółty... zgadłam?
OdpowiedzUsuńMój komentarz (tam niżej) pisałam, kiedy Twój już musiał być wyświetlony, ale nie odświeżałam strony i zupełnie przypadkowo obstawiłam identycznie ;)
UsuńTeż to zauważyłam :) to może zgadłyśmy :)
Usuńja obstawiam tak samo!
Usuńi ja też! i ja też! :)
Usuńanulka
Dobrze, że nie obiecałam nagród za odgadnięcie bo zbankrutowałabym na znaczki :)))
UsuńZaskoczę Cię pewnie na śmierć wieścią, że chciałam zrobić koc z tych flaków dżdżownicy. Szybko przeliczyłam ilość motków razy pożądaną powierzchnię pledu i zostałam uzdrowiona! Z efektów ubocznych pozostało mi nowo nabyte szydełko nr12 :)
OdpowiedzUsuńtaki pled ważyłby tonę. Nie wstałabyś spod niego a prać musiałabyś z nim chodzić do Warty - i zamówić dźwig, żeby go z niej wywlókł.
UsuńNo właśnie widziałam w HM hołm taki stalowy pledzik i był całkiem całkiem. Aczkolwiek nie ważyłam go w dłoni, faktycznie, mógł to być sprytnie uformowany ołów albo rzeczona stal. Jakie to ciężkie chwyty stosują marketingowcy!
UsuńObstawiam: czarno-biały dla Dwójki, czerwony dla Trójki, żółty dla Czwórki.
OdpowiedzUsuńJak znam swoje celne oko, to pewnie wszystko będzie dokładnie na odwrót ;)
W punkt :)
UsuńWyszły całkiem całkiem mimo tych niedogodności:) a wieszaki będą się miło prezentować!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutką już wiosenną porą:)
Prezentują się :)
UsuńKoszyczki cudne - kolejny raz zazdroszczę umiejętności robienia szydełkiem, i to robienia takich cudeniek :)
OdpowiedzUsuńTo proste, łap za szydło :)
UsuńPróbowałam już kiedyś ale łatwo to wygląda jak się patrzy na ilustrację lub film na youtube już nie wychodzi. Będę musiała zostać przy wyszywaniu ;)
Usuństrasznie podobają mi się takie robótki!!! pięknie jarecko!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Lubię takie szybkie robótki. Zanim człek wypije kawę, już coś nowego powstało.
UsuńPiękne! Chylę czoło przed talentem :)
OdpowiedzUsuńDo bobbinów nie trzeba talentu, starczy szydło nr12 :)))
UsuńWyplecione w kosmos!
OdpowiedzUsuńA o poduchach nie myślałaś?
Taka poducha byłaby doskonałym narzędziem zbrodni. "wojna na poduszki" nabiera nowego sensu.
UsuńI ja obstawiam podobnie: Dwójka - czerń i biel, Trójka - czerwień, Czwórka - żółć, co by ja nie zalała, że to niby Trójka ma jednak ładniejszy kolor od niej ;)
OdpowiedzUsuńTo nie była trudna zagadka, prawda? :))
Usuńzjadło mi komentarz :-( Jednym słowem PIĘKNE, I KOSZE I WIESZAKI, Jarecka Kiszcz szydła nr 12.
OdpowiedzUsuńAga
Popieram, a nawet Kiszczak!
UsuńPandeMonia :-) Miszcz ! Miszcz! Miszcz! po trzykroć :-) Jereckamiszcz szydła nr12 .
UsuńJestem Kiszczem!!!! :)))
UsuńInternet prawdę ci powie:-)
UsuńŚliczne! Och, jakże trudny to wybór... może Dwójka czarno-biały, Trójka żółty a Czwórka czerwony tak dla odmiany żeby się nie powtarzać :) ale i tak coś czuje ze Murzyneczka wybrała krwistą czerwień ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście że wybrała czerwień. Bardzo sie cieszyłam, ze nie róż :)
UsuńPodziwiam szydełkowe prace - ładnie się prezentują i mają fajne kolorki - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPodziwiam szydełkowe prace - ładnie się prezentują i mają fajne kolorki - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWyglądaja pięknie ale pewnie ręka boli po takim dzierganiu?
OdpowiedzUsuńOj, bolą, zwłaszcza na początku. Potem już się opracuje odpowiednią taktykę i jest lepiej.
UsuńUwielbiam Jareckiej rękodzieło!
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam, jak ktoś uwielbia! :)
UsuńUwielbiam takie obszydełkowane wieszaki, bo się z nich fifraczki ze śliska podszewką nie zsuwają :) A koszyczki - istna poezja :)
OdpowiedzUsuńZaczytałam się w twoim blogu na jakiś czas:) Brawo kobieto mądra:) Pozdrowienia i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńkosze cudne :)
OdpowiedzUsuńZ bobinami się nie spotkałam, ale popełniłam koszyk ze sznurka bawełnianego i wszystko fajnie, bo efekt niczego sobie, ale ręce bolą :)
OdpowiedzUsuńA Jarecka skromna taka - wszystko ładne w tym poście, a ze momentami krzywe, to przecież taki urok, nie?
Fajne kosze. Też jakiś czas temu zachorowałam na włóczki (?) spaghettipodobne. Przed szerszym rozwinięciem się w temacie przystopowała mnie cena tychże.
OdpowiedzUsuńAntidotum okazał się zwykły sznurek bawełniany z rdzeniem 5mm, kupowany u producentów. Na plus można dodać, że kosze, itp wytwory są dość sztywne w porównaniu z bobbinami. A jak ktoś chce bardziej luźno, to może poliestrowym sznurkiem się zająć (tu wybór kolorów znacznie większy niż bawełnianych). Polecam Jareckiej, jeśli nie próbowała, fajna zabawa.
Pozdrowienia - silvarerum :-)