- Mamo, dlaczego jesz przy czytaniu? - pyta Jaśnie Panicz.
Jesz przy czytaniu - nie na odwrót, odnotowała Jarecka z pewnym rodzajem uznania a może nawet satysfakcji.
- Bo mam ciekawą książkę - odpowiada z dziwnym przeczuciem, że to nie koniec dialogu i że może on przyjąć niepożądany kierunek...
- A prawda, że ty kiedyś czytałaś książkę z biblioteki...
Mhm...
- ...jak jadłaś pierogi? Z czym one były?
- Ruskie...
- I jak czytałaś Misia Paddingtona...
Mhmm... (coraz bardziej rozpaczliwie)
- ...to ci te pierogi spadły na książkę...
Pierogi były polane masłem.
- Tak - wije się Jarecka i odruchowo odsuwa książkę na bezpieczną odległość.
I po co wstawia dzieciom te dydaktyczne kawałki? Ma za swoje. Mogła chociaż powiedzieć, że to nie ona, że to się zdarzyło koleżance. Albo... albo na przykład jakiejś Jareckiej!
Hi, hi ten pierwszy wers mnie rozbawil do lez:)) Moge zapozyczyc?:))
OdpowiedzUsuńHa! Uwielbiam jeść przy czytaniu! Mnie się zresztą też niedawno starsze dziecię zapytało, co tak ja tam ciągle czytam. Odpowiedziałam, że chce być bardzo mądra. Ależ to zrobiło wrażenie!
OdpowiedzUsuńHehe, grunt to dobrze się wytłumaczyć :):):)
UsuńJa gotuję przy czytaniu :P
OdpowiedzUsuńCzytanie jest bardzo pożyteczne. Ile rzeczy można zrobić czytając!
UsuńTeraz też jem przy czytaniu:) Ciasto drożdżowe, tyle że przy klawiaturze;) Niejedno na nią spadło;)
OdpowiedzUsuńOczyma wyobraźni widzę tę klawiaturę i jej zakamarki :):):):)
UsuńJa to mam wrażenie, że Jarecka nawet czyta przy czytaniu ;)
OdpowiedzUsuńZdarza się :)
Usuńwypunktują człeka zawsze, znaczy słuchają ze zrozumieniem, a to dobra wiadomość. :-) Się wychowują , i to niekoniecznie jak niektórzy twierdzą przez naśladowanie, wypowiedzi też zapadają głęboko :-) Nic tylko się cieszyć proszę Jareckiej.
OdpowiedzUsuńA szczególnie kochają historie z dzieciństwa swoich rodziców. Wałkują je częściej niż ją sama :) i wyciągają wnioski. Ale nie zawsze mnie to cieszy...
UsuńJa zawsze jem śniadanie i kolację przy czytaniu.. na obydwie czynności osobno ciężko znaleźć czas, a wybierać nie mam sumienia :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńProszę, jaka zaradna mruwka ;)))
Usuń:))))))) taaaaak, przy jedzeniu też można. Przy innych rzeczach też...wczoraj mój pierworodny jakoś dłuższy czas był bardzo cicho (= matczyna czujność ulega automatycznie zwiększeniu). Idę do pokoju, nie ma go.
OdpowiedzUsuń- Beniooo, gdzie jesteś???
- No w łazience!!!
- Moge wejść na chwilę???
- Dobra, ale szybko.
Wchodzę. I cóż widzą me oczy??? Dziecię siedzi na tronie, na kolankach książeczka (w rozmiarze A4).
- Synku! A dlaczego Ty w toalecie czytasz, a nie w pokoju?
- No bo tu śmierdzi, a w pokoju nie.
- Ja: ????????????????????
- No śmierdzi tu i Marcel tu nie chce być, a ja mogę w spokoju czytać.
:)Ola
Buhahaha!!!!
UsuńPadłam!! :DDD
Dlatego trzeba sie przy dzieciach podwójnie pilnować. Jeszcze wszystko przede mną, ale już się do tego przygotowuję...:D
OdpowiedzUsuńMiej się na baczności! :D
UsuńEh, ten Jaśnie Panicz, żmija na własnej piersi wyhodowana :D
OdpowiedzUsuńŻmija, powiadam Ci...
Usuńczyli to prawda, że wszystko do nas wraca :):) moje chłopaki też już czujne są
OdpowiedzUsuńTak. To prawda.
UsuńKocham tak, rozłożyć książkę za talerzem i się delektować obiema czynnościami....
OdpowiedzUsuńPrzy komputerze też lubię coś hapsnąć.....a gdy później taki pan przychodzi czyścić klawiaturę to uciekam z pokoju.
Obserwuję, że moja córka zaczyna powielać moje zachowania, posuwa się dalej, bo zdarza jej się odrabiać lekcje przy jedzeniu (właśnie się zastanawiam, która z czynności jest wtedy ważniejsza).
Pozdrawiam Asia
:)
UsuńStrzeżcie się tylko tłustych ruskich!!!
(Ajaj! Zajechało rusofobią...)
Hłe, hłe, hłe, że tłustych Ruskich? :))))
UsuńWniosek jest taki, że dziecię słuchało i zapamiętało co matka kiedyś mówiła. (inna sprawa, że dzieci wykorzystują to tylko wtedy kiedy im pasuje ;) )
OdpowiedzUsuńNo właśnie! No właśnie!
UsuńNie tylko ruskie dają plamę :)) - mi bryzgają z jagodami więc już je jem bez książek :)
OdpowiedzUsuńJa przy książkach to już tylko suchy prowiant ;)
UsuńJak to własne dziecko potrafi z premedytacją wyrzuty sumienia u Rodzicielki wywołać :)))
OdpowiedzUsuńI pomyślałby kto, że ta matka co złego robi- a ona tylko czyta!
UsuńJarecka dziurawą brodę ma, i tyle ;P
UsuńRosołu bez książki nie ruszę! I każdego innego posiłku... :)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że gdyby zabrano mi książki, to umarłabym z głodu???
Umarłabyś, jeno by dusza dobrze odżywiona została...
Usuńhe he samo życie! u nas podobne teksty padają co i rusz z ust Córci... np kiedyś kiedy po wyjściu ze szpitala po usłyszeniu niezbyt miłej diagnozy poryczałam się, Córcia miała 2,5 roczku, usłyszałam słowa, które często sama jej powtarzałam... "mamo, to na mnie nie działa" i cała sytuacja zmieniła swój wymiar na ciut bardziej optymistyczny! a pierogi... z jagodami byłoby gorzej, gdyby tak strzeliły nad książką...
OdpowiedzUsuń:DDD
UsuńNa mnie zadziałał tekst córki wiewiórki!
Kiedyś koleżanka oddała mi pożyczoną książkę. Między kartkami znalazłam talerzyk:)) Dobrze, że nie starego pieroga;)
OdpowiedzUsuń