Dokładnie jak co roku Jareccy nie planowali jakoś szczególnie fetować zmiany ostatniej cyferki w dacie, jednakowoż jak co roku do tych nie-planów dołączyli państwo Lekarzostwo z dziećmi. Jak rok temu Jaśnie Panicz wyeksponował w przedpokoju swój okolicznościowy baner(KLIK) a Jarecka ubrała tę samą co rok temu sukienkę. Co prawda, tym razem sukienka miała pełnić rolę tuniki (bo karmienie) i na tę okoliczność Jarecka zacerowała wreszcie legginsy; niestety, sukienka dziwnie skurczyła się przez ostatnie dwanaście miesięcy, więc trzeba było poszukać innej kreacji, trudno.
Lekarzowa przywiozła sushi i pana cottę, Jarecka przygotowała canelloni i sernik londyński. Lekarz, który jest człek bywały, obdarował Jareckiego klapkami łazienkowymi z hotelu Burdż Al-Arab, Jarecki klapki przywdział i zrobiło się naprawdę światowo!
Po północy, gdy już wybrzmiały tradycyjne fajerwerki, których Jareccy i ich goście tradycyjnie nie mieli okazji podziwiać w pełnej krasie, bo zasłaniał im balkonowy daszek, wzniesiono toast szampanem z Szampanii. Żadne tam szampanskoje igristoje! Lekarz przywiózł.
Wkrótce po północy rozległo się pukanie i z kielichami w dłoni wkroczyło męskie przedstawicielstwo sąsiadów - widok był osobliwy i cieszący serce.
Długi i chudy Generał Sosna, mąż Danuty.
Rozchichotany Seba, ten, co mieszka nad Jareckimi.
I Znaprzeciwny, niski i okrągły; w przeciwieństwie do kolegów nie odzywał się, jeno przyjaźnie uśmiechał - wydawał się po prostu bardziej zmęczony. Jarecka pamięta emocje towarzyszące pojawieniu się nowych sąsiadów - co to będą za jedni, czy sympatyczni, czy hałaśliwi, czy awanturujący się?... Już po pierwszej pożyczonej szklance cukru okazało się, że Znaprzeciwna jest kobieta akuratna - cukru pożycza, pocztę Jareckim przechowuje i przekazuje, jeśli listonosz (ten, co głośno puka) Jareckiej nie zastanie i co sobotę myje schody. A Znaprzeciwny to już w ogóle! Wniósł do deszczowodomowego przysiółka nowe trendy! Jakiś czas niczego nie świadomi sąsiedzi dziwili się nieco nieustannie suszącym się na balustradzie balkonu ubrankom w deseń moro, do momentu, gdy Znaprzeciwny zdradził się ze swoją pasją. Odgłos strzałów rozdarł powietrze Zaogonia w pewien spokojny wieczór - to zachwyceni sąsiedzi strzelali do puszek z broni Znaprzeciwnego. Jareckiemu podobała się ta zabawa, choć nie aż tak, jak Generałowi Sośnie, który od tej pory niedzielnym świtem, przyodziany w moro-wdzianko jeździ ze Znaprzeciwnym do lasu postrzelać do siebie gumowymi kulkami.
Generał Sosna nie jest wojskowym, jak sugeruje tytuł. Było tak: Jaśnie Panicz wygrał turniej szachowy (w kolejnym dla równowagi był ostatni) i dostał w nagrodę książkę "Mistrz Przepiórka". Ponieważ oprawa graficzna w stylu Art Deco spodobała Jareckiej, przeglądała ją z upodobaniem, choć treść tejże wydawała jej się równie pasjonująca co przeciętnemu zjadaczowi chleba grzybobranie, łowienie ryb, czy - nie zapuszczając się nazbyt w gąszcz porównań - gra w szachy.
- Madre de Dios! - zakrzyknęła Jarecka sama do siebie natknąwszy się na zdjęcie słynnego polskiego generała - toż to nasz Sosna, jako żywo!
- Synu! - zawołała a gdy tenże się zjawił, poleciła - pokaż to zdjęcie tacie i zapytaj, kogo mu ten generał przypomina.
Po chwili Jaśnie Panicz wrócił, powiedział, że już wie, do kogo, zdaniem taty, podobny jest ów człowiek, i żeby mu teraz Jarecka powiedziała, kogo jej przypomina i tym sposobem okaże się, czy myślą o tej samej osobie.
- Sosna! - powiedziała Jarecka, syn z szerokim uśmiechem potwierdził i od tej pory Sosna został generałem, o czym Jareccy nie omieszkali go uwiadomić prezentując mu jego podobiznę w książce o mistrzu Przepiórce.
Sąsiad Seba mitygował się, czy aby nie dokuczył ostatnio Jareckim hałasem; nowe meble kupił (czego się Jareccy domyślali słysząc odgłosy młotka i wkrętarki) i mus było złożyć. Jarecki uspokoił Sebę, że skoro wytłumaczył dziewczynkom, że dom się nie wali, to nic a nic im nie przeszkadzało, wychylono puchary szmapnskoje (słodziutki!- reklamował Seba) z dodatkiem szampana (patrz, z orzełkiem, z francuskiej ambasady! - chwalił się Jarecki) i wesoła wycieczka oddaliła się ku innym okolicznym domostwom.
Mamy więc noworoczną noc, u progu Znaprzeciwny, Generał Sosna i Seba z butelką szampana.
Niech ci Trzej Mędrcy będą dla Was, Drodzy Czytelnicy, dobrą wróżbą na ten Nowy Rok.
:)
Droga(o) Jarecko!
OdpowiedzUsuńSpiesze z zyczeniami: zdrowka dla Starszych i Mlodszych, radosci i spelnienia choc kilku najpierwszych marzen!
Marzena
Nie mam tych marzeń tak znowu wiele, więc niechże się wszystkie spełnią, a co! :):):)
UsuńWszystkiego naj Marzenia!
Proszę Cię nigdy nie przestawaj pisać ! Twoje posty są rewelacyjne!!! :) Najlepszego na 2014 :) Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję, urlopu od pisania na razie nie planuję :) a już zwłaszcza po takiej prośbie :)
UsuńDziękuję Aniu
Ale u Was wesoło :) niech tak będzie cały rok :) i pisz codziennie a nawet dwa razy dziennie bo wprawia mnie (i zapewne nie tylko) to w rewelacyjny humor :) nawet moja nie blogująca mama do Ciebie zagląda bo lubi czytać te historie :) pozdrawiam i dużo zdrowia dla całej rodzinki
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Ukłony niskie dla mamy zatem! I dla Ciebie mruweczko!
UsuńDwa razy dziennie pisać nie dam rady, choć rada bym Cię ucieszyć :):)
Mój pragmatyczny umysł nie był w stanie powstrzymać się wczoraj i dzisiaj przed podsumowaniami i ocenami minionego roku. I tak wspominając wszystkie dobrodziejstwa 2013 pomyślałam o Jareckiej. Dzięki, Jarecka, za regularne uchylanie drzwi Deszczowego Domu, za sączące się z niego pokłady dobrej energii, za poprawianie humoru i wreszcie za zmuszanie do myślenia i zastanawiania się nad sobą:) Już się cieszę na kolejne odcinki Jareckiej i Deszczowego Domu! Noworoczne uściski, Ola.
OdpowiedzUsuńJakaś pragmatyczna nanocząstka mnie też zrobiła bilans. Ale że DD znalazł się w Twoim- jestem w szoku i bardzo mi to schlebia.
UsuńDziękuję, takie słowa to jął botoks! :*
JAK botoks ;)
UsuńUścisków moc i pomyślności w Deszczowym Domu na rok nowy.. :) Niby tylko sąsiedzi wpadli z życzeniami i niby tylko domowe przyjęcie, ale czytałam z wypiekami na twarzy i " suszylam zęby" do telefonu. I pozostał mi po lekturze wyrzut sumienia, że moje dresy nie zacerowane :)
OdpowiedzUsuńNastępna leje miód na me serce! :)
UsuńGosiu, nie ma dla mnie ciekawszej materii niż codzienność! Nieustające źródło zachwytu i inspiracji!
A dresami sobie głowy nie zawracaj- żeby nie Sylwester, dalej bym chodziła z dziurami na tyłku i kolanach :)
Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńTobie również! :)
UsuńJa to sobie życzę na Nowy Rok jak najwięcej Twoich wpisów. :-)
OdpowiedzUsuń:) Ze swojej strony zrobię wszystko co w mojej mocy ;)
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńA sama sobie życzę podobnie jak Dragonfly wyżej napisała :)
To ja Ci napiszę to co Dragonfly powyżej ale wiesz jak jest- człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi ;)
UsuńWszystkiego naj dla całego Deszczowego Domu i jego mieszkańców (plus dla Trzech Mędrców i ich rodzin:)
OdpowiedzUsuńod całego Mamelkowa
Pozwolisz, że zataję te życzenia przed Mędrcami ;D
UsuńZachłanna jestem i zachowam je dla siebie, dziękuję :)
Życzę sobie, Jarecka, cobyś w 2014 książkę napisała... a na pierwszej stronie dedykacja dla moi... że jaa tą niby inspiracją była i przyczynkiem twej światowej kariery się stała... ;D
OdpowiedzUsuńi jeszcze życzę sobie sąsiadów...
wam Jareccy życzymy dalej tej radości i pogody serduchów... :*
Gdyby się tak zdarzyło, że bym książkę wydała, to napiszę Ci na pierwszej stronie co tam będziesz chciała ;)))
UsuńDobrzy sąsiedzi nie są źli, życzę CI najlepszych
I dziękuję za życzenia!
No menu sylwestrowe u Jareckich jakby luksusowe :)
OdpowiedzUsuńP.S. kiedy mała Sylwia mieszkała w siedemnastopiętrowym molochu uwielbiała jak się sąsiedzi z rodzinami na konklawe na piętrze zbierali i radzili, a to w sprawie cieknącego korytarzowego kaloryfera, a to żeby w ping-ponga zagrać. Radzili godzinami, jak na konklawe przystało. Ludzi było mnogo, bo 7 lokali, a jeszcze trafili się czasami wędrowcy zgarnięci ze schodów. W efekcie tego radzenia, to i SPEC koło północy przyjeżdżał i inne formacje. To były czasy :)))
... a i się rozgadałam, a życzyć pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy w Nowym Roku Jareckim chciałam!!!! bo wszystko inne to takie oklepane, więc nie życzę :) bo jest!
UsuńSylwia, trafiłaś w punkt z życzeniami :)))
UsuńTak, kiedyś w blokach sąsiedzi się przyjaźnili, dziś to chyba rzadkie, a szkoda (w tym miejscu zanućmy w duecie: "jak dobrze mieć sąsiada..")
Jak zwykle świetny tekst, opisy ludzi jakimi operujesz doprowadzają mnie do łez
OdpowiedzUsuń(ze śmiechu!) i zawsze zastanawiam się jak ja bym wypadła w oczach Jareckiej, tzn jaki przydomek by mi przypadł hehehe? Dużo dobrego w nowym roku !!!!!! Pozdrawiam z ogromnym uśmiechem . Ola ze swojego świata .
Haha, któż odgadnie ścieżki skojarzeń Jareckiej! :):):)
UsuńPrzyznam,,że drżę na myśl, że sąsiedzi dowiedzą się o DD, poczytają i poczują się dotknięci... A przecież ludzi których nie lubię w ogóle do Deszczowego Świata nie wpuszczam...
Zaiste, coz za luksusowe menu w DD:)
OdpowiedzUsuńU nas byla salatka jarzynowa (tradycyjna, polska;) i wino musujace z Niemiec;)
A kolednicy tez zastukali, a jakze:)
Dobrego Nowego Roku!
Mniam, sałatka jarzynowa! Objadałam się w Święta nie bacząc na groszek w składzie i Piątek zniósł to doskonale :)
UsuńSama miałam pomysł żeby pójść z rodziną po kolędzie do sąsiadów ale po szkolno przedszkolnych imprezach grudniowych już mi się nie chciało szykować kostiumów... A na przyszły rok Jezusek już nam wyrośnie ;)
O to u Was na bogato było:-) i w menu i w towarzystwo. Niech Wam się dobrze dzieje w tym nowym roku.
OdpowiedzUsuńTowarzystwo ZAWSZE na bogato :)
UsuńUdanego 2014 ! A że u Jareckiej wszystko udane, to się spełni.
OdpowiedzUsuńSylwester my udany mieli, trochę za sprawą Jareckiej, choć Jarecka nic a nic o tym nie wie. Bo jak to Jarecka napisała, ze codzienność dla niej najlepszą inspiracją, postanowiliśmy nie szukać daleko, zostać w domu dzieci znajome ugościć i w ten o to sposób spędziliśmy jednego z najlepszych Sylwestrów. Co do sąsiadów to przeżyli bo choć darliśmy się w niebogłosy, znaczy się dobrzy są:-). Poraziła mnie tylko niefrasobliwość odpalających race. I był to jedyny punkt programu , który skłonił mnie do morderczych myśli :-)
Dobrze, że Jarecka pisanie kontynuować będzie.
Pozdrawiam AA
Brr, ja się bardzo boję fajerwerków. Lubię oglądać z daleka. Okna mojego domu rodzinnego wychodziły na stadion i przy różnym imprezom, które się tam odbywały towarzyszyły zawsze pokazy fajerwerków. To była miejscówka, to były widoki!
UsuńTo huczna impreza była, jak się darliście w niebogłosy! :)
Dobrego Roku!
Zabawnego kolejnego:)
OdpowiedzUsuńOj tak, wzajemnie :)
UsuńTobie także wszystkiego dobrego w Nowym 2014 roku :)
OdpowiedzUsuń