A potem znienacka! - gdy tak sobie tkwisz w tych trybach i zębatki odgniatają ci się na czole, i już bez protestu jedziesz na tej taśmie - zauważasz, że twoje starsze dzieci nie tylko potrafią zrobić sobie kanapkę, ale też upiec ciasto, zrobić prosty obiad, zająć się rodzeństwem. Że to destrukcyjne niemowlę ma już prawie cztery lata i ochoczo zajmuje się układaniem swoich puzzli oraz w nosie ma skarby twojej pracowni.
Jak się człowiek w porę nie spostrzeże, pojedzie na taśmie aż do ostatniej stacji.
Można też złapać tę bezcenną chwilę nieznanej długości i niech się DZIEJE!
Czyli będzie o dzianinie a konkretnie o szydełku.
A więc - JAK TO SIĘ DZIEJE.
Najpierw robię sobie szkic. Nie po to, żeby się go wiernie trzymać, raczej po to, żeby wiedzieć mniej więcej co ma się znaleźć na ilustracji a przede wszystkim określić gamę kolorystyczną.
Takie bazgru bazgru.
Następnie trzeba posprzątać w pracowni, bo potrzebuję dużo miejsca. Zdziwicie się! Sprzątam ochoczo, bo na końcu kija dynda ta słodka marchewka, WIZJA!
Dzień pierwszy to konstrukcja makiety. Styrodur, nóż do styroduru, klej na gorąco, arkusze brystolu i tkaniny, które razem stworzą bazę pod obrazek.
Na deser wybieram sobie włóczki do pracy.
I idę dopilnować porządku poza drzwiami pracowni; cokolwiek to znaczy.
Dzień drugi -
- i kilka kolejnych to najlepsze, ulubione. Dziergam, co mi w duszy zagra. Na tym etapie wszystko do wszystkiego pasuje, układam, przekładam. Rozplanowuję większe płaszczyzny i gdy ustalę mniej więcej kolory, fasady pakuję w koszyk i schodzę na dół popracować w filii pracowni - czyli przed telewizorem :) Gdy dzieci są w domu oglądam Napisała morderstwo, gdy ich nie ma odpalam coś na Netflixie. Nie może to być ani za mądre ani za ładne, bo jednak oczy i czujność mam zajęte ;)
W nagrodę dziergam sobie skuterek.
Potem zaczyna się wybrzydzanie. Jednak nie ten kolor, to źle tu wygląda, za duże, za małe.
Ten budynek na drugim planie odpadł bo okna z balkonami wyglądały jak dziwne mordki. Dziękujemy, zadzwonimy do pana. |
I znowu dziwna mordka wystaje nad dachami! Wytnę ją w Photoshopie. |
Weźmy ten budynek z lewej strony, ten brązowy. Kilka razy zmieniałam mu okiennice. A to za bardzo kontrastują, a to zbyt podobne do dachu. Teraz wyglądają, jakby były do kompletu z tymi na środkowym budynku, prawda? A to zupełnie inny kolor. Okiennice takie jak pośrodku owszem były: lecz na ciemnym tle wypadły tak jaskrawo i tak upodobniły się do błękitu nieba, że wymieniłam na dużo (serio!) ciemniejsze.
Przede mną jeszcze najgorsze: zdjęcia, obróbka. Za mało to umiem, żeby mogło mi sprawiać przyjemność. No ale człowiek uczy się całe życie, jak mawiała moja babcia.
...I głupi umiera - tak kończy się ta sentencja.
A skoro piazza gotowa i pogoda dopisuje, chodźcie się przejść!
to zdjęcie jest poruszone, bo zrobione z okna samochodu! Mini włoskiej pandy! ;)) |
Znowu z pandy! |
Chmurka tylko na chwilę zmąciła błękit nad naszym citta.
Zerwał się wiaterek, poruszył praniem, przegonił obłoczek.
Idę przykryć miasteczko prześcieradłem, żeby się nie kurzyło. Już sprzątnęłam pracownię.
Na warsztacie kolejny szkic, cieszę się głupek, lecę wybierać włóczki!
Wielkaś. Efekt końcowy idealny. Gdyby nie opis procesu tfurczego żyłabym w przeświadczeniu ze tak Jareckiej bez wysiłku i zbędnych zamyśleń i korekt tak o się stworzyło. AGNIESZKA
OdpowiedzUsuńHa! Wierzę, że trudno uwierzyć, że kolor okiennic może mi spędzać sen z powiek :))
UsuńJestem pod ogromnym wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńTylko ciekawi mnie gdzie to arcydzieło będzie publikowane... w sensie jego zdjęcia...
Cudo i tyle :)
Na ostatnim zdjęciu wygląda jakby z drzewa wychodził stwór i zjadał balkon ;)
UsuńHaha! Takie rzeczy widać dopiero na zdjęciach :)) a to miała być roślinność balkonwa, wino bluszcz jakiś. Cóż, zedrze się ��
UsuńAle to piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNadal nie wiem jak to robisz.
OdpowiedzUsuńAle rób! Rób więcej! Lowam!
Normalnie, oczka słupki i półsłupki ;)
UsuńCudne. Pracuj, pracuj. Jest tyle pięknych obrazów do wyszydełkowania. ...I podziel się filmami do pracy ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie mam nic idealnego do polecenia. W ogóle w kategorii: seriale polecam "Belfra". "Ania, nie Anna" - koniecznie. Ale czy Ci się to nada pod robótkę - nie wiem. Próbowałam jeszcze "Orange is the new black" ale dość mnie zniesmaczyło. Musze zacząć słuchać audiobooków bo nagle okazało się, że to możliwe!
UsuńZerknę na seriale. ...Jakiś czas temu słuchałam w czasie szydełkowania "Potop" i "Lalkę" :) Bardzo dobrze się pracowało.
UsuńSkuterek, donice, dachy aaa ja chcę.
OdpowiedzUsuńTakie wełniane domy zimą mogą nieźle grzać. Rzut oka i na wspomnienie wakacji zrobi się cieplej.
P o d z i w i a m. Będę tu zaglądać w sezonie grzewczym.
Zapraszam na włóczkowe cappuccino, a jakże :)
UsuńLecę!
UsuńJarecko, miejże litość dla nas maluczkich!
OdpowiedzUsuńToż ja tutaj konam z zachwytu przed monitorem!
Wydawcy wszystkich krajów - czy TO widzicie??
Kosmitka, jak nic - nie z tej ziemi!
Kosmita też będzie :)
UsuńWierzę, wierzę że człowiek pracuje nawet we śnie, budzi się z gotowym rozwiązaniem, albo deliberuje godzinami nad pozornie nieistotnym szczególasem. I marudzi że jakiś odcień koloru nie jest ciut BARDZIEJ.
OdpowiedzUsuńCzy jako Głos Ludu mogę złożyć postulat o obłoki ze strzępów wełny czesankowej?
Plan był taki, że niebo będzie czyste. Aż tu między palcem a spustem migawki postanowiłam dołożyć kawałek chmurki na zasadzie: a, zobaczmy.
UsuńI ta plamka bieli zrobiła tyle dobrego na obrazku, że znowu mam temat do przemyśleń na rowerowe przejażdżki.
Jakbym chciała mieć przynajmniej ten szic... Całusy!
OdpowiedzUsuńElu. Liczę na to, że będę mogła Ci zaoferować dużo więcej :) Sza!
UsuńTo ja poprosze due espressi i jakies galato. Miasteczko , jak zywe:)
OdpowiedzUsuńGelato o smaku prosecco, bardzo proszę!
UsuńO, ja sie podpinam pod to Espresso, mozna? Bo ciezko mi dzis w glowie straszliwie.
UsuńUjela mnie ta pajecza siec trotuaru, Jarecko :) !!!
Ciekawam zdjec po obróbce!
cudnie Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCud-miód i orzeszki Jarecko. Podoba mi się całościowo, lubię Twoje pomysły na stworzenie czegoś ciekawego z kolorowych nitek. W tym projekcie spodobał mi się pomysł na bruk - cymesik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - silvarerum :-)
PS. "Ania, nie Anna" zapowiadała się wg mnie bardzo ciekawie i bardzo wiernie oddając klimat książki. Ale to wrażenie miałam tylko przez dwa odcinki - z każdym kolejnym wzbierała we mnie złość na twórców, że spaprali taki klasyk-samograj. Że oczywiście, jak w każdym porządnym serialu zagramanicznym, od 3-4 odcinka musowo trzeba ciemny lud kształtować podświadomościowo w kierunku tolerancja ;->. Jak doczytałam, że w nowej Ani mamcia Diany i ciotka Józefina będą się miały ku sobie, nie dałam rady i wymiękłam. To nie na moje nerwy, nie w moim wieku, nie na moją zaściankową duszę. Do dziergania nadają się całkiem, całkiem "Morderstwa w Midosommer", "Przygody księdza Browna" albo "Grantchester".
A właśnie, dobrze, ze poruszasz temat :)
UsuńMnie się bardzo podobał pogłębiony realizm w pierwszych odcinkach; z książki nie wynika tak jasno, z jakim bagażem Ania pojawiła się Avonlea i na jakie tak naprawdę przeszkody tam napotkała, z czego wynikała jej samotność, nieufność koleżanek i niechęć ich matek. Toteż, gdy w drugim odcinku scenariusz zboczył z drogi wiernej odtwórczości ucieszyłam się. Tym bardziej, że w cyklu o Ani drażni mnie to, że z tomu na tom Ania przeobraża się w nudną, zasklepioną w swojej manierze bezbarwną postać.
Bardzo ucieszył mnie wątek sufrarzystek, tych postępowych mam i to, jak ich ideały zderzyły się z rzeczywistością. Niemniej książkowa Ania naprawdę szła pod prąd swojej epoki, była pierwszą dziewczyną z wyższym wykształceniem w Avonlea, uznałam, że fajnie, jeśli ten niezwykły fakt będzie jakoś podniesiony, wyjaśniony.
Ciotka Józefina. Bez mrugnięcia okiem przyjęłam informację Diany, że ciotka jest w żałobie po śmierci przyjaciółki, z którą mieszkała wiele lat. Okej. Ale te późniejsze wywody w szałasie - to miało dla mnie właśnie irytujący dydaktyczny ton, żeby czasem maluczcy nie mieli wątpliwości, co tak naprawdę łączyło te kobiety.
Załóżmy, że do domu obok wprowadza się para lesbijek. Czy ja robię wykład moim dzieciom na temat "co te panie robią w łóżku?" Nie! Bo nie interesuje mnie to tak samo, jak sprawy alkowy moich heteroseksualnych sąsiadów. Ważne, czy te panie będą miłymi sąsiadkami, czy znajdę z nimi wspólny język, czy będziemy pić razem kawę/piwo i pożyczać sobie cukru.
A tu właśnie coś takiego się zadziało, że widz zamiast oceniać ciotkę po jej czynach i zachowaniu jest przekierowany w inne rejony. Ja nie kupuję tego, że to takie ważne, że człowieka określa to, jak zaspokaja swoje potrzeby seksualne.
Dzięki za serialowe namiary!
SufraŻystki! Ż! :))
UsuńZgadzam się z Panią,jak z pewnością większość,że to co dzieje się w naszych sypialniach,nie powinno być tematem ogólnonarodowym,ani tematem roztrząsanym podczas np.obiadu rodzinnego.Mam wrażenie, że jako mama,i to razy 5,ma Pani szczególne wyczucie jak dzieci przygotować na różnorodność na tym świecie.Podziwiam rękodzieło i kawałki prozy na Pani blogu:)
UsuńZgadzam się z Panią,jak z pewnością większość,że to co dzieje się w naszych sypialniach,nie powinno być tematem ogólnonarodowym,ani tematem roztrząsanym podczas np.obiadu rodzinnego.Mam wrażenie, że jako mama,i to razy 5,ma Pani szczególne wyczucie jak dzieci przygotować na różnorodność na tym świecie.Podziwiam rękodzieło i kawałki prozy na Pani blogu:)
Usuńdopiero jak przeczytałam poprzedni post to wiem skąd ten skuterek się znalazł ;-)
OdpowiedzUsuńalem sama winna, bo dano tu nie zaglądałam ;-)
pozdrawiam baardzo seerdecznie
ivonesca
dziergając skuterek przejrzałam wiele zdjęć w sieci ale tylko "mój" skuterek ze zdjęcia w Asyżu wydał mi się idealnie skuterkowaty :)))
UsuńNaprawdę fajna robota:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę mi miło :)
UsuńPiękne.
OdpowiedzUsuń
Usuń💙
Szczęka mi opadła i 24h na podłodze leżała.
OdpowiedzUsuńA może leżeć tylko 5 minut! Potem trzeba zdezynfekować szczękę!
UsuńJarecko, ciesze sie jak glupek, ze to moge ogladac.
OdpowiedzUsuńA ja cieszę się jak głupek dziergając. Musi to bardzo głupio wyglądać z boku jak tak hekluję z niespieralnym banner.
UsuńMistrzostwo!
OdpowiedzUsuńSzok! To jest NIESAMOWITE!
OdpowiedzUsuńPewnie wymaga mnóstwa czasu i wysiłku. Ale efekt jest niesamowity!
Czasu i wysiłku tak ale frajda jest niesamowita!
UsuńQurcze, no fajnie się masz ze takie twory możesz bezkarnie dziergac! ;) Citta e' bella! :) Mój czterolatek też ma juz swoje zajęcia :) co cieszy matkę bardzo ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, nie? Jeszcze malutki do schrupania a już tyle umie sam :)
UsuńChwilo trwaj :)))
UsuńOłłł jesss!;) mój do towarzystwa ma jeszcze 6latka:)
Usuńprzechadzam się i przechadzam, i przejechałabym sie ta Vespą w kolorze pomarańczy i zjadła owoc z drzewka, bardzo, bardzo mi się podoba ta uliczka!
OdpowiedzUsuńNa razie trwa siesta więc niby nudnawo ale Vespą można za to pruć bez przeszkód!
UsuńCudne cudne...coz wiecej dodać.. :)
OdpowiedzUsuń😊
UsuńO Mateńko! Jakież to piękne! <3 A ten skuterek 3D - majstersztyk nad majstersztykami!
OdpowiedzUsuńPS> dziwne mordki też fajne :) taka wisienka na torcie którą dostrzega się dopiero za którymś razem ;) (zwłaszcza jak ktoś pokaże ją palcem ;))))
Bardzo Ci dziękuję za tę opinię!
UsuńA przy okazji za komplement, wiadomix.
Mistrzostwo świata!Brawo Ty, i Twoje ręce.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias!
UsuńPsze Pani! A gdzie uczą tak dziergać?? ;) cudo! Mnóstwo pracy, ale efekt... No cudo i tyle! ;)
OdpowiedzUsuńGdziekolwiek! Jest jeden warunek : trzeba to naprawdę lubić!
UsuńLeżę na bruku pod pomarańczą i się grzeję :)
OdpowiedzUsuńSuuuuper! Właśnie wszystkich Was chciałam zabrać na taki spacer 💛
UsuńAle piękna kompozycja! Niewielki obrazek a tyle radości, tyle różnych perspektyw! Można dopisać do niego bardzo wiele historii :)
OdpowiedzUsuń