I szły gęsiego sąsiadki zbrojne w garnki i miski a z nimi Jarecka, ku śliwkom. Trochę było krygowania się: "a co tak mało, a weź jeszcze, a nie, bo dla ciebie nic nie zostanie" i potem w każdym domu piekło się ciasto ze śliwkami a na kuchenkach zgodnie pyrkały powidła.
Jarecka wpadła w jakże typowy dla niej popłoch- że nie ma cukru! Jest to stan najnormalniejszy w Deszczowym Domu, gdzie cukru używa się tylko do ciast. Ale piecze się sporo i jest też normalny widok Jareckiej z cukiernicą stojącej u drzwi jakiejś sąsiadki z prośbą o "trochę cukru, bo goście przyszli i słodzą".
Cukru wystarczyło.
Oto weekendowy urobek:
Od zawsze smak powideł kojarzył się Jareckiej z czekoladą, więc gdy znalazła przepis na "niby-nutellę z węgierek", nie wahała się ani chwili. Przepis wypróbowała kilka lat temu i sięgnęła po niego i tym razem. Śliwki co prawda nie były węgierkami, ale nadały się, mmmm....
- 3 kg śliwek (u Jareckiej był tego pełen 5-litrowy gar- bo Jarecka nie ma wagi kuchennej)
- 1 kg cukru
- 2 torebki cukru waniliowego
- 10-15 dkg kakao
Warzyło się dwa dni a na koniec zmieściło się w siedmiu słoikach. Gdyby ktoś chciał z przepisu skorzystać, Jarecka radzi wziąć jak najmniejsze słoiki (jak po musztardzie), bo cymes jest wytrawny i szlachetny w smaku, oraz- świetnie nadaje się na prezenty.
Ale to nie koniec przetworów na ten weekend, bo gdy w niedzielne popołudnie odbywała się degustacja śliwkowych ciast, Czesiuniowa ujawniła jeszcze skrzynkę gruszek- i teraz siedzą te gruszki u Jareckiej w słoikach, zalane syropem z goździkami.
Tyle na ponure dni, dla ciała. Dla ducha zaś Wszechwiedzący Narrator wekuje piknik w środku miasta.
Nie udało się co prawda wprowadzić w życie ambitnych kulinarnych planów związanych z tym pomysłem (wszak śliwki!), niemniej na trawniku odbył się regularny obiad bazujący na obiedzie z poprzedniego dnia- były kotlety, sałatka z pęczaku, surówka z marchewki, bułki z serem i oczywiście ciasto ze śliwkami, i surowe śliwki, i kawa dla dorosłych.
Miło jest piknikować w mieście, gapić się na to, co płynie po rzece, na balon unoszący się nad Metropolią i na ludzi! Nie tylko przyroda i przyroda... ;)
o matko jakie smakołyki...
OdpowiedzUsuń:) mlask mlask :)
UsuńJuż myślała,że jak z nieba spadł mi przepis na dżem śliwkowy, a to nutella z węgierek z kakao. No nie wiem czy dam radę. Dobre to?
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba, ale Czesiuniowa mówi, że za wiele się tego zjeść nie da- rzecz gustu. Spróbuj odrobinę, jak Ci nie siądzie- rozdasz ;)
UsuńTa...ciekawe kto będzie chciał? Chyba Czesiuniowej adres poproszę, to sobie pomału wyskubie:)
UsuńA tam Czesiuniowej! Mój Ci dam, nasmażę naleśników i będzie po kłopocie ;)
UsuńPiknik jak i ja lubię:) kawunia ( z cukrem u mnie identyko) i ciachecho, mniam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJarecka ten przepis chyba dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMarzyła mi się ta nutella śliwkowa więc bezczelnie kopiuję i wybiorę się dziś po śliwki i kakao.
Oświeć jeszcze jak to uważyć - wszystko razem go gara ?
A potem jeszcze pasteryzujesz czy zamykasz gorące?
U mnie podobnie z cukrem, używam tylko do ciasta, ale wycwaniłam się i kupuję po kilka paczek więc i dla cukrzących gości nie brakuje. ( a może za mało piekę.... ;) )
Najpierw duszą się same śliwki- aż z 5 litrów zrobiły się 3. Potem zostawiłam na noc, rano ostudzone zmiksowałam na gładko (na zimno, żeby się blender nie tępił ;)). Potem jeszcze się warzyło ( w tym czasie wymyte słoiki siedzą w piekarniku na 100st) i dopiero na koniec cukry i kakao. No i potem gorąca masa do gorących słoików, suche wyparzone nakrętki i hop do góry dnem, i pod ręcznik. A potem już nie pasteryzuję...
UsuńJutro zaopatrzę się w słoiki i do roboty ;)
UsuńDzięki za przepis :)
Koniecznie daj znać, czy Ci będzie smakowało :)
UsuńKocham gruszki z goździkami!!!
OdpowiedzUsuńSama robiłam pierwszy raz i strasznie mnie korci, żeby sprawdzić, czy wyszło tak jak mojej mamie...
Usuńsprawdź koniecznie i opowiedz :)
UsuńŚliwkową nutellę polecam. Pychota! A z cukrem u nas podobne, jak goście przychodzą to cukierniczkę z kurzu obcieram ;)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTak, a potem taki biedny gość siedzi i wykuwa sobie ten cukier łyżeczką, bo taki zbrylony :p
Juz mi slinka leci...
OdpowiedzUsuń