Skończyło się rumakowanie, jak mówił Osioł (Shrek 2).
Wrócił Jaśnie Panicz i w Deszczowym Domu rozpanoszyła się jego bujna osobowość.
Wysprzątał swój pokój (żadna sztuka, zważywszy na to, czym zajmowała się Jarecka tuż przed jego przyjazdem), obstalował w nim kamery przemysłowe z pudełek i rolek papierowych i wziął się za twórczość artystyczną.
-Nakręciłem film- oznajmił- trwa pięć minut. Wiesz o czym?
-?
-Misiek żelkowy dostaje tik tkiem. I potem rozpętuje się wojna. Dołączają inne miśki...
Co dalej, Jarecka nie wie, nie pozwoliła dokończyć, bo co to za frajda oglądać film znając zakończenie?
Koniec wakacji nadciąga złowieszczo, co Jarecka rozpoznaje w barwach swoich myśli- naraz zrobiły się posępne i nawet jakby pesymistyczne. Szkoła, przedszkole, wychowawcy, praca- takie tematy kotłują się w Jareckiej głowie. I jeszcze- dzieciobójstwo na przemian z ucieczką w cholerę.
A groza tych rozważań nic a nic nie przeszkadza Jareckiej snuć te bardziej praktyczne, jak na przykład: że trzeba będzie zrobić miksturę na odporność, utłuc przyprawy do pierników, obuć dziatwę na rychłe chłody.
I tak Trójka została obdarowana kapciami:
I od razu Dwójka spojrzała na swoje zeszłoroczne łapcie łaskawszym okiem. Inspirację Jarecka znalazła na jakichś latynoskich blogach, ale gdzie dokładnie- już nie pamięta... Zresztą, zmodyfikowała wzór robiąc bambosze, nie laczki (wspaniałe słowo, Jarecka mówi "laćki" :)), jako bardziej stosowne dla dziecka.
I tak poszerza się krąg włóczkowych kapci w Deszczowym Domu.
Zabawne, Jarecka doskonale pamięta moment, w którym powstawały jej własne. Tvn powtarzał "Detektywa Monka", więc siedziała przed telewizorem i co rusz odrywała wzrok od swoich czerwono- pomarańczowych kapci żeby popatrzeć na popisy aktorów na ekranie, bo serial ów kocha Jarecka równie mocno co "07" a najbardziej- Randy'ego! (Tu Jarecka robi przerwę na relaksujący rechot) Akurat szedł wtedy odcinek, w którym Monk rusza do Nowego Jorku tropem rzekomego zabójcy swojej żony.
Robienie kapci nie jest fajne, bo trzeba zrobić dwa takie same, a to dla Jareckiej okazuje się niezwykle trudne...
A skoro już tak smutno i ponuro-
Dziś Jarecka po skończonym leżakowaniu na podwórku szła ku domowi. W tym samym momencie, ku swemu domostwu zmierzał Piękny Mateusz, elegancki, w garniturze. Mateusz jest rudy i bezrzęsy, czyli dla Jareckiej bomba! Lat ma ze dwadzieścia i wieczorami opiekuje się dziećmi Jareckich, gdy Ci wychodzą. Dziewczynki go uwielbiają, cóż się dziwić, choć Jarecka lubiłaby jeszcze, żeby sprzątał po kolacji... Ale, ale, teraz nie o tym.
I otóż spotkali się Jarecka z Mateuszem w drzwiach na klatkę schodową i zatrzymali się.
-Idź- Jarecka machnęła ręką w kierunku wejścia.
-Nie, ty- upierał się Mateusz.
-No, idź- ponagliła Jarecka, ale już widzi, że nic nie wskóra! Piękny Mateusz, jako dobrze ułożony, musi puścić ją przodem.
-No, idź- wypaliła Jarecka z rozpaczliwą szczerością- ja mam krótkie spodenki...
-Aha- roześmiał się Mateusz i raźno ruszył przodem.
I teraz Jarecka nie wie, czy jej ten młody sąsiad zrobił uprzejmość czy...
...AFRONT???
:) :) pamiętam takie laćki - kiedyś babcia moja robiła dla gości- jeszcze z pomponem. Teraz są w spadku u mamy
OdpowiedzUsuńTak, ja też miałam w dzieciństwie takie z pomponami, albo z kwiatkiem. Uwielbiam takie, choć tym moim duuużo brakuje...
UsuńJa dołączam się, Droga Amaranto,:) do dekadencji Twojej...Wakacje jak zwykle mnie rozleniwiły... A poza tym mam jeszcze tyle pomysłów wakacyjnych nie zrealizowanych a tu już ... koniec... u nas tylko 7 dni zostało...i zaraz zima będzie.. choć dzisiaj 37C i upał do nocy....a za miesiąc śnieg będzie padał tu u nas... eh... Trza się może za takie kapcie brać... kolorowe - optymistyczne.:)
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że to w "Krainie..." udzielił mi się ten jesienny nastrój... No ale skoro już za miesiąc spodziewacie się śniegu, to się nie dziwię! Ja mam nadzieję, że za miesiąc będę odbywać słoneczne spacery po kolorowych liściach :)
Usuńkapciochy ekstra
OdpowiedzUsuńniech trochę deszczu spadnie bo mi ogród usycha:/
pozdrawiam
He, he, za dużo deszczu źle, i za mało też :)
UsuńMy w Deszczowym Domu lubimy deszcz, ale... nocami :)
Eee tam, niech się Jarecka nie smuci (powiedziała ta, która wczoraj prawie zalała się łzami, bo w pobliskim sklepie ogrodniczym pojawiły się wrzosy - nieodzowny znak, że lato sobie poszło). Koniec lata oznacza bowiem, że niedługo będzie można wieczorową porą zupełnie legalnie zawijać się w kocyk, popijać aromatyczne herbatki i wyobrażając sobie, że gdzieś tam z boku pali się w kominku, oglądać detektywów i tajnych agentów tudzież robić inne rzeczy, które latem po prostu nie uchodzą. A poza tym jak widać na przykładzie laćków & Corp. dekadenckie nastroje działają na Jarecką nad wyraz motywująco. Więc ogólny rachunek i tak wychodzi na plus.
OdpowiedzUsuńNo i już czuję się pokrzepiona tą wizją, którą tak udatnie przedstawiłaś!
UsuńOglądanie detektywów spod kocyka- wooow!!!
Też wolę wakacje. Chyba od czasu jak drugie dziecię idzie do zerówki szkolnej a ja zastanawiam się jak wszystko rano ogarnę. I tu myśl - jak Jarecka ogarnia ;)
OdpowiedzUsuńKapcie fajne, wesołe i kolorowe.
No i zaraz afront - kulturą się wykazał sąsiad i tyle.
Hm, może się okazać, że w tym roku Jarecka będzie wyprawiać całą czwórkę! A przecież już w listopadzie... Brr, po co się martwić ka zapas...
UsuńKapciochy super! Jeśli chodzi o koniec wakacji to też na tą myśl mi słabo, ale pocieszam się widokiem pięknej złotej jesieni w myślach i smakiem zupy dyniowej!
OdpowiedzUsuńZłota jesień! Zupa dyniowa! Knedle z węgierkami! Antonówki, reneta!- tak, dziękuję Ci za ten trop. Od razu mi lepiej :)
UsuńŚwietne kapciuchy jarzębinowe :D
OdpowiedzUsuńJarzębinowe!- to dokładnie ten kolor! :)
Usuńkrótkie spodenki ha, ha zdecydowanie bierz za uprzejmość :))
OdpowiedzUsuń