Dla niektórych, na przykład dla Jareckich, już po wakacjach.
Tyle rzeczy wydarzyło się tamtego czasu, że można by o nich zapomnieć.
Na szczęście kronikarz zawsze na posterunku.
Proszsz Państwa. Oto dziennik wakacyjnej (majowej) podróży Jareckich, na razie bez zdjęć, czyli w stanie idealnym do prezentacji w sieci.
Rysunki: Czwórka, z drobnym wsparciem mamy i sióstr.
Jazda tunelami zawsze robi wrażenie |
Pierwszym miejscem, jakie Jarecki zwiedził na toskańskiej ziemi była pralnia, gdzie trzeba było wyprać całą przywiezioną z domu pościel.
A ptaki tak pięknie śpiewały całą noc!
Po udrękach pierwszej nocy nastał zwykły wakacyjny dzień. Poniżej widzimy basen z wodotryskami a w nim szczęśliwą Czwórkę.
Wujek Fistaszko wypożyczył bajtlom rozkosznego gokarta.
A morze, jak to morze, też było.
Słońce też zachodziło.
Po kilku dniach Jareccy, wraz z Mireckimi i Fistaszkami (w sumie szesnaścioro dzieci), ruszyli w teren.
Co ciekawego oferuje miasteczko Piombino?
Oczywiście lody.
...i szaleńców. |
A tu już Siena, którą Jareccy dopadli tuż przed zachodem słońca. Plażowe stroje prezentowały się nieco dziwnie na tle botków i pikowanych kurteczek autochtonów.
A otóż i Piza, przez jedno "z". Baptysterium oczami Trójki.
Uśmiechy na szczycie wieży dowodzą, ze Czwórka uważnie przestudiowała maszkarony zdobiące fasady.
Wszyscy przestudiowali je uważnie.
Florencję Jareccy zwiedzili z bliska, bardzo bliska. Najpierw zachwycili się panoramą sprzed kościoła San Miniato al Monte a potem Jarecka kazała ustawić nawigację na Piazza della Signoria.
Mówisz i masz. Było to niezwykłe doznanie znaleźć się na środku tego placu w wielkim samochodzie z bagażnikiem na dachu.
Jeszcze bardziej niezwykłym było wykaraskać się stamtąd. Cud, udało się.
Pięknie wakacjowaliście.
OdpowiedzUsuńRysunki pierwsza klasa.
No i trochę Was widać (chociaż włosy ;) )
No jakże, na rysunkach jesteśmy w pełnej krasie! Piątek w wózku fajny, nie? ;)))
UsuńPewnie, że fajny :)
UsuńWiecej, wiecej! Musicie czesciej wyjezdzac!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak! Jeszcze parę wycieczek tego lata trafi do kajetu :)
UsuńO00oooo jaka cudna porcja wakacji. I te blade pinie w słońcu. I podziw mój, żeś się obuła w regularny koturn- zwiedzanie to ciężka robota jest, a w niewygodnych butach, katorżnicza po prostu.
OdpowiedzUsuńTo była wycieczunia, spacerek na lody. Wszystko do zwiedzania było już zamknięte. Na Pizę i Florencję obułam się rozsądnie :)
UsuńNadto z dziećmi to już nie takie zwiedzanie, o jakim myślisz. Kolejki wszędzie długie a jak już nabędziesz bilet to musisz czekać na wjazd półtorej godziny. To zwiedzanie było raczej robieniem smaka :)
Dziatwa już oczekuje powtórki, tym razem z wejściami na wszystkie możliwe wieże i kopuły. Ja ich tam wyślę z pewną ciocią :)
No takie pocztówki z podróży to ja rozumiem 😊 To musiała buc szalona wyprawa! Miłego dnia 😜
OdpowiedzUsuńJak każda nasza wspólna wyprawa ;)
UsuńŚwietna rysunkowa relacja :)
OdpowiedzUsuńWiwat Czwórka!
Usuńooo! Toskania! Florecja! Jest to na mojej liscie rzeczy do zobaczenia. Jest. A jest to lista dluga, pozycji na niej o niebo wiecej, niz na wyciagu bankowym pozycji oznaczonych "plusikiem" a nie "minusikiem".... Jak wiadomo, jedno z drugim ma niestety wiele wspólnego ;)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze Wam jedna pozycje z lisyt udalo sie "odhaczyc", musialo byc super! Oprócz dwumetrowych pawi oczywiscie ;))
Swoją drogą, ciekawa jestem, kiedy Florencję można zobaczyć w miarę spokojnie, skoro w poniedziałek poza sezonem - nie. A na trasie przepływu ludności co rusz tamują ruch azjatki strzelające sobie selfie. Nie, nie na tle zabytków, po prostu. Stop, buzia w ciup, klik i naprzód. Kilka kroków i znów: stop ciup klik. Stopciupklik.
UsuńNowy gatunek japońskiego turysty :)
O rety! Na Hauptstrasse ten sam styl azjatyckiej tursytki!
UsuńFlorencje i Wenecje mozna zobaczyc spokojnie przed switem.
Rzecze kaczka, ktora grala we frisbee na zupelnie pusciutkim placu swietego Marka. O 4:45 :-)
O rety, Kaczko! 4.45! No, to rzeczywiscie moze jest szansa - wtedy nawet Stopciupkliki jeszcze spia, zbierajac sily na kolejny maraton zdjeciowy.
UsuńMnie fascynuja takze ci, którzy KAMERUJA. WSZYSTKO. Stoja np. w 5-ciokilometrowej kolejce do bazyliki sw. Marka i kamueruja cale 3 godziny, jak stoja w 5-ciokilometrowej kolejce do bazyliki sw. Marka... Ciekawe ile godzin materialu przywoza tacy ludzie z wakacji.
Padre, z którym od zawsze umawiamy się na zwiedzanie Wenecji też mówi: RANO. Zresztą, jak byłam w Wenecji kilkanaście lat temu to dotarliśmy tam właśnie koło ósmej rano. Uroczo. Sklepikarze dopiero podnosili rolety i zaczynali dzień od espresso
UsuńDiable, jak to kto? Rodzina i znajomi! Sadza się takich na sofie, odpala film i po godzinie sami wychodzą.
UsuńI predko znowu nie przyjda :D
UsuńPo godzinie? Wytrwali ;)
UsuńA filmu było sześć godzin. Trzy z samego czekania pod katedrą na wejście na kopułę.
UsuńFantastyczna relacja :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńto miłe, że zabrałas czytelnczki na wypadzik :))
OdpowiedzUsuńTyle się wydarzyło od tamtej pory, że i dla mnie jest to podróż na nowo ;)
UsuńPiękne wakacje, ja w tym roku bardzo stacjonarna, to choć z Wami w świat się wyrwałam : )
OdpowiedzUsuńPamiętnik z podrózy super, żadne foty go nie zdeklasują : )
Mam nadzieję, że uda nam się wywołać te kilka zdjęć potrzebne do dziennika. Bo zeszłoroczne zdjęcia nadal na karcie :p
Usuńcóz za podróż pełna wrazen :)
OdpowiedzUsuńPo nocy wśród pawi wszystko było już takie proste ;)
UsuńŚwietna sprawa ten rysowany pamiętnik z walacji :) piękne wakacje mieliście i oby reszta też była atrakcyjna :)
OdpowiedzUsuńnasze wakacje jeszcze przed nami ale już coraz bliżej :)
Oczywiście "pamietnik z wakaji" ;)
UsuńZ wakaCji! :)))
UsuńOczywiście :) tak to jest jak się pisze w komórce, w drodze nad morze , kiedy w samochodzie szaleją dzieci ;)
UsuńWalacje w wakacje to klasyka dla tych niewyjazdowych. Idę się dalej przewalać, uśmiechając się jak maszkaron ;D
UsuńJak maszkaron jedzący makaron
UsuńOj takie pamiętniki z podróży najfajniejsze są. U mnie dorosłe już dzieci zabrały jako pamiątki z dzieciństwa. Moc wspomnień :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie bawi, ze na hasło: narysuj to, co CI się dziś najbardziej podobało Czwórka zawsze wybierała jedzenie :)
UsuńTaki świerszczyk szczuplutki, no!
UsuńPrzychodzę jeszcze raz popasać oko tą relacją, ale jako żywo jest w tym też nutka masochistyczna. Jak grubas pod szybą cukierni...
OdpowiedzUsuńTo bezpieczniejsze od cukierni, śmiało :)
UsuńMoja córka wydobyła z czeluści babcinych banbcinych szaf "Dzienniki podróży" z moich i brata wakacyjnych wypraw z rodzicami. Pisane! Przez wszystkich, z dopiskami... Zaczęłam żałować, że nie katowałam progenitury pisaniem... :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEch, obawiam się, że do pisania trudniej będzie mi ich nakłonić ;)
Usuńwpadnijcie do Wrocławia!!!!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie to rozważamy ;)
Usuńjarecka, co wy gadacie? jak to koniec wakacji?! ja tu do was po latach przyszła po pocieche i nadzieje, a wy ze koniec?1
OdpowiedzUsuńOj tam, coś się kończy a coś zaczyna, nie? :) Jeszcze coś się tam narysuje w tym dzienniczku zanim się skończą wakacje
OdpowiedzUsuńNo zesz! Niefajnie ta Toskania Was przywitala, dobrze, ze potem zaznaliscie troche dolce vita.
OdpowiedzUsuńMam namiary na bardzo fajna miejscowe niedalko Volterry, jakby co. Na duzo osob. W gluszy;) Ale basen jest. I kury , i koty i kroliki nawet. A takze setki drzew oliwnych. I swiety spokoj w nadmiarze:)
Ja bym mogla byc nawet ciocia-niania. Serio:)
Aaaa! Będę pisać w tej sprawie!
UsuńAleż piękne zdjęcia. A urozmaicone rysunkami dzieci - cudo :D
OdpowiedzUsuńMuszę wyznać, że jestem już na potężnym DD głodzie. Tego sie nie robi uzależnionym czytelnikom!
OdpowiedzUsuńPiękne:-) i dołączam się do szanownej EW. Też jestem na głodzie DD. Poproszę o mięsistą historię z Waszego życia wziętą.
OdpowiedzUsuńMoże być bez sensacji, jakby co.
Już to było pisane przez wielu/e. Są one tak krzepiące, a dziś to chyba ważne. Bardzo nawet. Pozdr. A. (ta z księgarni:-)
Świetny pomysł na relację. Cudne dzieciaki!
OdpowiedzUsuń