Pojechały we dwie, ze Świętą Ritą z obrazka.
Cmentarz na Zaogoniu jest ogrodzony, wygładzony i rozrasta się od środka ku kutym płotom.Siedem lat temu grób leżał na zalesionym wzgórku. Był piąty z kolei.
W pierwszych słowach swojej wizyty Jarecka zgarnęła z mogiły pęki sztucznych kwiatów - empatyczne parafianki czują się w obowiązku jakoś upodobnić ten nagrobek do otoczenia, do glansowanych marmurów ze zniczami w kształcie pisanek. Kępy dorodnych szafirków, bratków i kwitnących bylin nie widzą się parafiankom godnymi tego miejsca, więc w szczeliny między płytami piaskowca cierpliwie utykają plastikowo-szmaciane bukiety.
- Słuchaj synu, jest taka sprawa... - zaczęła Jarecka a Święta Rita oddaliła się dyskretnie, żeby wyrzucić do kontenera sztuczne kwiaty.
Ona zawsze jest bardzo pomocna.
...
I cóż powiedzieć, Drogi Czytelniku?
Bo chyba nie wypada mówić, że to nie był przyjemny dzień, że przejechał po Jareckiej jak czołg - od porannych wycieczek po przychodniach; w upale, przez burzę nad Zaogoniem, w trakcie której trzeba było w końcu wyrwać Piątka ze snu, przemykać się w deszczu i kałużach i wciąż uśmiechać się grymasem szaleńca, aż do ostatniej minuty godzinnych występów w dusznej sali gimnastycznej, aż do ostatniej truskawki w deserze.
I że na koniec, pisząc te słowa, czuje ten winny-li-niewinny sumienia wyrzut, że ma się pięcioro dzieci -
- a inni wcale.
Sciskam Cie Jarecka. Dzielna babka jestes.
OdpowiedzUsuńKochana, klucha dławi w gardle... Trzymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńNiezwykla! :*
OdpowiedzUsuńKochana, dzielną Niewiastą jesteś!
OdpowiedzUsuńWirtualnie tulę, bo tyle tylko mogę
OdpowiedzUsuńPrzejmujące każde zdanie...
OdpowiedzUsuńTak...... święta Rita jest dobra na wszystko...
OdpowiedzUsuńJak widać bycie Mamą to nie tylko radosne dni....
Jarecko , Moja Ukochana, Siostro Odnaleziona Tu Mirecka .
OdpowiedzUsuńTo błogosławieństwo- ta Piątka z Wami i nie daj sobie wmówić że jest inaczej!
Cóż powiedzieć ... ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię coraz bardziej.
Podziwiam z każdym postem coraz intensywniej. (Komentarz przybiera niebezpiecznie patetyczne brzmienie, ale trudno! Tak być musi. Wybacz!)
Na pewno wiele Cię kosztowało zamieszczenie tutaj tych kilka jakże znamiennych i wymownych zdań.
Oczami wyobraźni widzę Jarecką z rozdygotanym palcem wiszącym nad ikonką "opublikuj". I wcale nie jest mi do śmiechu. Chyba po raz pierwszy w Deszczowym Domu.
U mnie miało dziś być o nieobchodzeniu Dnia Matki z własną rodzicielką mieszkającą tuż pod moją podłogą - choć pewnie Ona by rzekła, że to Ja raczej nad Jej sufitem :P A to wszystko po to, byleby tylko z jej ust padło ostatnie zdanie. Odpuściłam pisanie bardziej z powodu zmęczenia. Choć tchórz też się we mnie na moment rozgościł ...
Niemniej Tobie posta gratuluję. Odwagi do niego trzeba było co niemiara.
I mam nadzieję, że wyrzucenie tego i owego z siebie pomogło.
Tulę mocno przeganiając kaca blogowego precz! Zasadź mu kopa w cztery litery!
Świetna z Ciebie babka ^^
Ściskam...
OdpowiedzUsuńSzczęście Twe dzieci mają.
OdpowiedzUsuńBycie mamą to wyjątkowy dar! Kochana to wspaniale, że masz 5tke pociech. Jednym dane jest mieć dużo innym wcale ale najważniejsze, że Wy rodzicami jesteście odpowiedzialnie.
OdpowiedzUsuńMi wczorajszy dzień też nie minął w samych śmiechach, nie miałam do kogo zadzwonić z życzeniami, myśli krążyły dookoła tego nienazwanego co istniało 10tygodni a miało być drugim, wszystko przyćmiła wyprawa autobusowa w burzę by Córcia wzięła udział w niezwykłym wydarzeniu a do domu zziębnięta dotarłam o 21ej...
Jednoczę się, podziwiam i pozdrawiam! Buziaki!
eh, Jarecka... ja akurat z tych, co nie mają ani pół... i wczoraj, z dniem mamy, to nawet i przykro się mi zrobiło... chociaż wiem, ze pewnych rzeczy się nie przeskoczy, na wiele nie ma się wpływu... zerkam wtedy w górę i powtarzam sobie, ze Tata wie, co robi -widzi więcej, zna bardziej, przewiduje... gupi w każdym razie nie jest...
OdpowiedzUsuńi tak z wielgachną przyjemnością czytam o Deszczowym Domu i jego mieszkańcach... radochę mam i już... przytulam :*
Mam podobne doświadczenia tyle ze w rzeczywistości tylko dwójkę , a połówek aż trzy sciskam i dziekuje za taki wpis , Sw Rita i moja patronka wszak została ogłoszona Sw w moje własne urodziny ... Cudowny blog
OdpowiedzUsuńDobraaaa.
OdpowiedzUsuńJak mi juz przeszlo, jakies tam gardlowe sciskanie czy cus, to sie wzielam do kupy , i tak pisze:
koniec Jarecka z taka filozofia. ja mam, inni nie. Koniec.
I "ruszaj sie Bruno, idziemy na piwo", slowami tego samego poety przemowie;)
Przez wiele, wiele lat , 1 listopada, jezdzilam na taki malutki grob, mojego braciszka. Mama sie zabierala do roboty, czyscila, myla, dekorowala. A ja , calkiem mala jeszcze wtedy, patrzylam na inne , malenkie mogily, smutne, puste. I zdobilam je wg. wlasnego uznania. Tym co znalazlam w smietniku cmentarnym, bo tam wyrzucaja przeciez galazki calkiem swieze, glowki kwiatow., listeczki kolorowe. Stawialysmy znicze, mama zawsze przywozila wiecej. I zawsze sie cieszylam, ze tak pieknie teraz wygladaja..
Kochana. Przytulam.
Myślę, myślę, wspominam, układam.. eh, Jarecka, nic Ci dziś nie napiszę.
OdpowiedzUsuńnie miejsce, nie czas.
Moje Drogie! Bardzo Wam dziękuję za komentarze!
OdpowiedzUsuńNie będę odpowiadać każdej z osobna, bo post ten zawiera w sobie tyle spraw; jedne wypowiedziane wprost, o innych się filozofom nie śniło - a wszystkie delikatne. Gdybyż to było przy kawie, piwie - pogadałybyśmy do rana!
Dziś już jest inny dzień; zresztą dziś już mogę się wyręczyć Jareckim, mogę "pójść się wykąpać", co w naszym narzeczu znaczy: zamknąć się na klucz, pobyć SAMA. W Dzień Matki nie uchodzi ;)))
A co do parafianek - to rozczulające, wiem, za tym kryje się sympatia i dobre chęci. Jednakowoż wolałabym, żeby mi wyrwały chwasty, zamiast maskować je kwieciem ;))))
No i cóż powiedzieć: ajlowju! :)
Wiesz, gdybym nie była matką, byłoby mi smutno, ale inaczej.
OdpowiedzUsuńBędąc podwójną...
Ech...
To inny wymiar i inne pokłady empatii...
Ściskam serdecznie!
Dobrze że tacy ludzie są na świecie. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko bardzo
OdpowiedzUsuńivonesca
Ech Jarecka mądra babka z Ciebie. I taka swoja. Siedzę i płaczę nad Dwa i Pół i nad moim Aniołkiem...
OdpowiedzUsuńA bycie matką (jestem podwójną) to najlepsze co mogło mi się zdarzyć. Chociaż mimo wszystko iż są chwile gdy mało pozytywnie myślę o moich pociechach to za nic bym tego nie zmieniła. I niech tam pyskują, marudzą, ząbkują czy po ludzku wkurzają to są moje, kochane.
Czytając Ciebie myślę, że Twoje dzieci mają ogromne szczęście :))) bo mają takich rodziców.