Ach, bo mózg Jareckiej nader często przechodzi w tryb "siedem koni przepuszczamy a jednego zostawiamy" i ten akurat aspekt wstrzymano na rogatkach.
Dzieje się tak też dlatego, że ludzie w ogóle nie rozumieją co się do nich mówi!
Jarecka nie zrozumiała, co jej mówił Jaśnie Panicz o swoim powrocie ze szkoły.
Nie rozumiała, czemu ta Roma taka była roztrzęsiona.
I Roma nie rozumiała, po co syn robi takie ceregiele.
Bo było tak:
Roma pracowała sobie w szklarni (lecz proszę nie pytać, co dokładnie robiła. Tego Wszechwiedzący Narrator nie wie, pojęcia nie ma, co się jesienią robi w szklarniach! Cokolwiek to było, sprawiało Romie przyjemność) gdy nadszedł Rafał i powiedział: Mamo, muszę ci coś powiedzieć.
- No co tam? - zagaiła niedbale Roma nie przerywając sobie czegoś tam.
- Możesz teraz ze mną porozmawiać?
- Mogę, mów.
- Mamo!
Trochę się Roma zdziwiła ale odłożyła ten jakiś sekator, czy co tam, i zmarszczyła brwi.
Rafał, którego niecny postępek wyszedł na jaw, otrzymawszy odgórne polecenie powiadomienia o sprawie rodziców, przystąpił do rzeczy rzetelnie. Że przy przejściu dla pieszych drwił z Jaśnie Panicza w kasku, i że - wraz z kolegami - zachęcał do przejścia, ba! Przejechania! - na czerwonym świetle...
Pod Romą ugięły się nogi i krew odpłynęła jej z twarzy, bo osobliwa otoczka tego wyznania plus treść słów Rafała złożyły się w jej głowie w koszmarny obraz, ten mianowicie, że Jaśnie Panicz wsiadł na ten rower i wyjechał na ruchliwą wylotówkę na czerwonym świetle...
- Mamo! Daj mi dokończyć!
Tedy nie trzask bicza o plecy, jeno chrobot kostek lodu w woreczku, którym Roma ocierała sobie twarz słyszała Jarecka w słuchawce.
...
Późny wieczór w Deszczowym Domu, kuchnia.
Jarecki, który dopiero wrócił z pracy, wysłuchuje relacji z całego dnia.
- Trójka do mnie przybiegła, cała oburzona - opowiada Jarecka - powiedziała, że Dwójka jej powiedziała: jak nie będziesz się z nami bawić to cię WALNĘ W TEN TŁUSTY RYJ!
No i, Drodzy Państwo.
Plecki, przygięte zdarzeniami minionego tygodnia, wyprostowały się i rzekłbyś - słońce zalśniło w ciemnej kuchni!
Jareccy przybili piątkę i w świetnych humorach udali się na spoczynek.
Żeby tylko Jareckiej ten uśmiech nie zgasł, jak pewnego dnia, gdy będzie sobie z lubością szydełkować, przyjdzie do niej niezwyczajnie poważna Dwójka z tekstem: Mamo. Muszę ci coś powiedzieć.
Dwójka Jarecka , nigdy ::-)
OdpowiedzUsuńTo dziecko ciągle nas zaskakuje, więc niespecjalnie się zdziwię, gdy stanie na czele bandy... ;p
UsuńDwójka herszt - to prawie jak dama Pik ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - skąd ona ten "tłusty ryj"?... :)))
UsuńJak dla mnie, to Dwójka po prostu swoje brzytwy ostrzy. A na kim ma ostrzyć, jak nie na tych, co pod ręką akurat? Na czele bandy nie stanie, ale i żadnej bandzie dzięki temu też nie da sobą pomiatać.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta wizja podoba :)
Usuńto Ci Dwójka ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ivonesca
Taaa... :)
UsuńMnie ostatnio 'urzekło' jak blond anioł, lat4 nazwał, przeżywającego bunt dwulatka brata: Ty uparty ośle! :)
OdpowiedzUsuńTłusty ryj to tylko kwestia czasu ;)
Na piśmie tłusty ryj wygląda jeszcze gorzej w wersji mówionej. Moja złotoserca córeczka!
UsuńCo krok to szok :)