Raczej na boki - jedną z pierwszych czynności każdego dnia jest dla Jareckiej rozsunięcie zasłon w kuchni. Zasłonki w kwiatki, konewki i ślimaki.
Podczas gdy Jarecka wykonuje ten zamaszysty ruch, pan Gołąbek wspina się po schodach na swój ganek. Staje wolno przy barierce i rozgląda się po świecie a świat odbija się w jego twarzy.
Dopóki Pan Gołąbek hodował gołębie, dzień zaczynał od witania się z nimi. Jak Święty Franciszek stawał wsród ptactwa, wkładał palce do garnka z wodą i lekko wychlapywał wodę. Gołębie skakały z radości, przytupywały i tańcowały, pan Gołąbek się cieszył a Jarecka przyglądała się tym misteriom zza zielonej zasłony lipy.
Gołębie zniknęły ale pan Gołąbek nadal zaczynał każdy dzień od swoistej słonecznej pieśni. Stawał na ganku, przymykał oczy i uśmiechał się do świata; czy deszcz, czy mgła, czy słońce.
Dziś rano jak zwykle wdrapał się na ganek i stanął przy poręczy.
Zanim jednak podniósł oczy ku niebu, zasłonki w oknie naprzeciw niego rozsunęły się i ukazała się w nich gęba Jareckiej.
Pan Gołąbek speszony wszedł do domu.
Czy Jarecka, ciesząc się na widok lewitującego za kuchennym oknem majstra z piłą elektryczną spodziewała się, że oto ruguje on z jej codzienności ostatni kawałek poezji?
...
Jaśnie Panicz otwiera oczy i widząc swoją matkę w fotelu z kubkiem kawy wita się w swoim stylu:
- Wyobraź sobie budynek 17-piętrowy. Na którym piętrze powinienem stać, żeby mieć pod sobą trzy razy tyle pięter co nad sobą?
Jarecka przewraca oczami i wychodzi, bo doprawdy! W okno pogapić się nie może, posiedzieć bezmyślnie - też nie. Poranki dlatego są takie piękne, że imaginacja budzi się chwilę później.
Tymczasem w NASA uznali, że Jaśnie Panicz jak najbardziej nadaje się do wystrzelenia w kosmos i w poniedziałki spokojne, poniedziałki wesołe przybyło Jareckiej atrakcji; takich mianowicie, że podczas gdy pierworodny radośnie łopocze w wirówce, ona musi zorganizować zajęcie trójce swoich dzieci w ciasnym korytarzu pełnym stojących otworem schodów.
Przez półtorej godziny!
Lecz oto Opatrzność, w rodzinnym mieście Jareckiej zwana także Opacznością (o czym świadczy stuletnia stela, gdzieś miałam zdjęcie...) pochyliła się z troską nad Jarecką i w tymże ciasnym korytarzyku postawiła kobietę z dzieckiem, a twarz tej kobiety była znajoma.
Kobieta spojrzała na Jarecką i rozpromieniła się.
Bij zabij, skąd ja ją znam? - pomyślała w popłochu Jarecka.
Jednocześnie podświadomość doszła do głosu i własnemu zaskoczeniu Jarecka przybrała ton serdeczny i poufały; kobieta zaś zachowywała się podobnie, wyraźnie nie mając wątpliwości co do tożsamości napotkanej.
Nie przerywając swobodnej pogawędki, Jarecka usiłowała uporządkować fakty. Znam człowieka. Na stopie koleżeńskiej, bez wątpienia, wszak tyknęłyśmy sobie jak najbardziej naturalnie. Te rzęsy jak szczotki. Ten z lekka świszczący głos. Tym głosem raczej nie prawiono o wyższości podgardla nad boczkiem w pasztecie, więc to nie babka sklepowa. Czyśmy razem pracowały, miały dzieci w tym samym przedszkolu?
Jarecka, raz po raz nazywana przez rozmówczynię po imieniu zaczęła popadać w cichą rozpacz. Roboczo ustawiła sobie tę sylwetkę na tle przedszkola na Przedmieściu, gdzie pracowała kilka lat, lecz żadne imię, ani żadne wspomnienie stamtąd z udziałem tejże osoby nie przychodziło jej do głowy.
Zapytać skąd się znamy?
Po kwadransie radosnych rozhoworów??
- A w przedszkolu teraz kiepsko - wyznała wreszcie tajemnicza znajoma (jeden kamień z serca - łup!) - zwolnienia. Całe szczęście, że byłam w ciąży, to mnie ominęło.
Drzwi na końcu korytarza otworzyły się i przerwano rozmowę wywołując koleżankę z pracy do gabinetu.
Do dziś Jarecka nie wygrzebała z archiwów pamięci imienia tej osoby. i trwa w rozpaczy nad rozmiarem czystki w swojej bazie danych.
Można się załamać.
Lub wmówić sobie, że się kroczy drogą Iris Murdoch ;)
Na 9 piętrze ;)
OdpowiedzUsuńMoje średnie dziecko wita się ze mna tekstem:"kupiłaś mi coś?" Straszne to.... może wyrośnie z tego ;)
Strasznie dłużył mi się czas czekania na kolejne wieści z DD...
pozdrawiam gorąco
Błąd! Źle przeczytałam! Nie wiem na którym.... zaraz na lekcji zadam to zadanie uczniom ;)
UsuńW DD choróbsko na choróbsku. Ot, cisza :(
UsuńPanowie z klasy pierwszej technikum uradzili, że na 13....
UsuńA! Zdrowiejcie!
UsuńBien. Dla chłopaków z technikum to pikuś, w przeciwieństwie do gospodyni domowej o poranku ;)
UsuńOj dawno nic tutaj u Ciebie nie wpisywałam.. ale bywam, czytam, piję kawę...;)
OdpowiedzUsuńTakie małe luki w pamięci co do znajomych-nieznajomych to chyba u wszystkich czasami bywają, i nawet byłoby niewskazane wyróżniać się takowych nie posiadając;)))
Wszystkiego Dobrego:)
Dobra duszo! Jakże mnie pocieszasz, niech będzie Ci policzone :)
UsuńBo ja tu już wygrzebałam stare "jolki" celem profilaktyki Alzheimera ;)
Jak dobrze przeczytać wieści z DD, tęskniłam.... A co tam u mojego ulubieńca Piąteczka?? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOlusia P.
Piąteczek właśnie jest głównym sponsorem silnych wrażeń ostatnich dni. I nocy.
UsuńChory :(
Taki skomplikowany wywód napisałam... a tu mnie wylogowało :-(
OdpowiedzUsuńCos nie tak z tym zadaniem... powinno być 16 lub 19piętro.
16 to na 11, 10pod, 5 nad
19 to na 13piętrze, 12pod, 6 nad :-)
Ja myslę, że tu jakiś myk z piwnicą, parterem etc pewnie jest... ;)
UsuńOczywiście machnęłam się w tekście zadania. Już poprawiłam ;)
Usuńtrzy razy tyle pod co nad
Na 13 powinien stać; )
UsuńPozdrawiam
Cholibka, komentarze od dołu czytałam, obliczyłam, napisałam i dopiero doczytałam, że odpowiedź chłopcy z technikum już podali. Następnym razem czytam od góry.
Usuń:))
UsuńTak, jedna z większych mentalnych mąk- nie móc sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńCudowne jest to że nasza podświadomość pracuje nad tym problemem nie angażując nas zbytnio, i po czasie, po kilku dniach, ni z tego ni owego -nagłe olśnienie..
Ja właśnie ostatnio doznałam takiego olśnienia po...kilku (ośmiu?) miesiącach. Ni z gruchy ni z pietruchy objawiła mi się puenta pewnego żartu. Moje myśli ani nie błądziły w rejonach związanych z tamtym tematem a tu - BAM! Olśnienie!
UsuńBiedny zagubiony impuls wreszcie dotarł do celu! To rzeczywiście niezwykłe.
Otóż mam to samo, nihil novi. Z kawałem, bo do ludzi mam pamięć fotograficzną. Gdybym umiała rysować, a jednocześnie była wielokrotną ofiara przestępstw, z pewnością zrobiłabym karierę w kryminalistyce. A tak, to co. Kariera skończyła się, zanim się zaczęła!
UsuńTo chyba te jolki.
Wlewam kubełek zdrowia w płynie w ucho piątkowe!
Że niby co? Ja podduszam Cię od tyłu, Ty w szybie widzisz moją twarz i potem rozpoznajesz mnie na ulicy?
UsuńNie wierzę. To trzeba sprawdzić.
Strzeż się, może jeszcze ta kariera przed Tobą.
Piątek już się wykaraskał z gorączek i duszności ale na koniec zapadł na ręczycę. To bardzo ciężkie, głównie dla mnie. Dwanaście kilo!
Jarecka, czy Ty chcesz się ze mną perwersyjnie podduszać? A co, jak z tego w ciążę zajdziesz?
UsuńMimo wszystko cieszy mnie ręczyca, choć to na dłuższą metę nieporęczne i zupełnie nie na rękę!
W ciążę? Nihil novi
Usuńoj, zaniki pamięci jeśli chodzi o imiona ludzi to i ja mam i to monstrualne ;)
OdpowiedzUsuńJa miewam też przez problemy z zapamiętaniem twarzy, co w moim zawodzie jest niezmiernie rzadkie :(
UsuńNa 13... Albo nie... Nie wiem... Nie pamiętam... :) :) :)
OdpowiedzUsuńAaa...le o co chodzi? Jakie 13, co 13? ;)))
UsuńUwielbiam takie zwykłe-niezwykłe codzienności jak te z udziałem pana Gołąbka...
OdpowiedzUsuńSzkoda Gołąbka. Musimy kupić firanki, żeby znów mógł czuć się swobodnie :)
UsuńA te lipe wycieli calkiem? Szkoda by bylo..
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Piatka.
Jasnie Panicz naprawde wiruje? Dzielny!
Ś-wiruje ;)
UsuńZ lipy został kilkumetrowy kikut (tak się w nszym kraju obchodzi zakaz samowolnej wycinki, zdaje się) Najpierw sie ucieszyłam, że będzie jaśniej w kuchni, ale to nie wygląda dobrze :(
Ja to z racji zawodu trochę (uczyłam w LO dla dorosłych, w zwykłym itd...+ rodzice uczniów + rodzice dziecka mego z przedszkola+ znajomi dalsi+ współpracownicy z x szkół) i więcej "ze sklerozy twarzowej" nigdy nie wiem czy mam komuś dzień dobry czy cześć powiedzieć -gdy ten się do mnie uśmiecha na ulicy.. zawsze gram na zwłokę....znam, ale nie wiem skąd.. okropne to to
OdpowiedzUsuńJa byłam przyzwyczajona, że na Przedmieściu kłaniali mi się obcy (pracowałam tam w dużym przedszkolu i nie mogłam znać wszystkich z widzenia), na szczęście wystarczyło się odkłonić :)
UsuńPociesza mnie, że i Tobie się tak zdarza :)