Jarecki, wraz z synami i telewizorem został upchnięty w najmniejszej izbie (Piątka, niestety, nikt nie zapytał o zdanie. Dostał pluszową piłkę po starszym bracie i rozgrywa własne mecze w parterze).
Dziwne, że nie będąc maniakiem futbolu, ma Jarecka wspomnienia związane z mistrzostwami świata węzłem niemal małżeńskim!
Dwanaście lat temu, na przykład, mundial odbywał się gdzieś na końcu świata. Około południa, gdy Jarecka siedziała w bibliotece usiłując się uczyć do jakiegoś egzaminu, z kawiarnianych ogródków na pobliskim rynku dobiegały głosy kibiców. Marne to było kibicowanie - o trzynastej! W dzień upalny, nieruchomy. Telewizory zakupione przez przytomnych restauratorów emitowały szum odległych stadionów, kibice emitowali niemrawe okrzyki, brukowane ulice spływały z rynku wartko w dół.
Żadnego znaczenia dla fabuły nie ma fakt, że biblioteka mieściła się w wielkiej secesyjnej kamienicy i że prowadziły do niej niekończące się wstęgi schodów. W pamięci Jareckiej tamta klatka schodowa trwa gigantyczna, a sama Jarecka pnie się po niej z wysiłkiem jak Alicja, która zjadła ciastko (co również nie ma znaczenia dla fabuły - i co z tego?)
Osiem lat temu, trzynastego czerwca, Polska grała z Niemcami.
Jarecka ślubowała, ze jeśli nasi wygrają, tej córce, co to już od kilku dni powinna siedzieć raczej po TEJ stronie brzucha, da na imię Wiktoria Helga.
Złośliwi powiedzą, że równie bezpiecznie mogłaby ślubować nazwanie Dwójki Filomeną, Gryzeldą lub Aurorą. Na wszelki wypadek Dwójka się wstrzymała.
Cztery lata temu mundial upłynął Jareckiej niczym rzeka za szpitalnym oknem - obok.
Potem tylko się jej dziwiono; jak można nie wiedzieć co to wuwuzele??
O szczęsny czasie! Można!
...
W cieniu tych spraw globalnych dzieją się zaś sprawy lokalne.
Podczas gdy męskie przedstawicielstwa sąsiadów dają upust atawizmom przed telewizorami, Jarecka przemyka pod ścianami w prochowcu z postawionym kołnierzem - chowa się przed Danutą.
Po pierwsze dlatego, że Piątek ma katar! A przecież nie można pozwolić, by Danuta tryumfowała (że niby Jarecka nie ubiera dziecka jak należy i ma za swoje). Raz już prawie rzecz by wyszła na jaw, rzutem na taśmę udało się Jareckiej wybrnąć - w ostatniej chwili zasłoniła Piątkowi zasmarkaną twarz złożoną we czworo moskitierą i udawała, że dziecina śpi. Spod warstw materii Piątek mówił: it! It! (a właściwie eat! Eat!) ale Jarecka udawała, że to telewizor u sąsiadów.
Po drugie, Danuta ściga Jarecką za sprawą ołtarza na Boże Ciało.
- Wymyśl coś Jarecka, wymyśl!
Niestety, Jarecka podejrzewa, że jej pomysł ustrojenia ołtarza li i jedynie kwiatami nie przejdzie, a zatem ucieka w ciemnych okularach i z wąsem z filcu przed wizją portretów papieża i łodzi piotrowych.
Dziś już można powiedzieć: łódź udrapowana siatką do siatkówki nie wytrzymała konkurencji z ruinami starożytnej świątyni ze styropianu.
O czym donosi Wszechwiedzący Narrator machając brzozową wicią.
A czy Urugwaj wygra z Anglią, to się dopiero okaże.
I wygrał:))) dlatego też cichutko jakoś u nas na "dzielni" nie wiedzieć czemu...
OdpowiedzUsuńHehehe :))
UsuńWygrał :)
OdpowiedzUsuńA łódź poszła na dno, zgodzisz się?
UsuńU nas mundial ma znaczący wpływ na zachowanie dzieci... Kiedyś Julka przychodziła i pytała "jest bajka?", teraz pyta "jest meczyk?" :) wczoraj wszyscy byliśmy za Urugwajem :))))
OdpowiedzUsuńp.s. Franek też ma katar....
A, znaczy to jakiś grubszy bakcyl a nie moja niefrasobliwość :)))
UsuńNie oglądam :) Szczęśliwie udaje mi się unikać, podobnie jak wiadomości i polityków ;)
OdpowiedzUsuńU nas też najmłodsza ma katar...tylko ja raczej przesadnie ubieram ;)
Wiadomości nie oglądam, ale sport nie sprawia mi przykrości. No chyba, że formuła! Tego jazgotu nie znoszę!
Usuń