W miarę jak sierpień zbliża się do końca, melancholia ustępuje miejsca irytacji.
To dobry objaw, bo zdradza zaangażowanie w życie, które toczy się przy ziemi - na której to ziemi kobieta taka jak Jarecka, matka, stać winna obunóż i pewnie.
No właśnie.
Patrząc w lustro Jarecka nie myśli sobie: oto matka wielodzietna!
Ze swojego macierzyństwa nie czuje się ani mniej ani bardziej dumna niż matki jedynaków. Zasadniczo nie czuje się też ani lepsza ani gorsza, ani w ogóle jakoś specjalnie.
Oto w pewien słoneczny dzień Jarecka postawiła samochód przed Urzędem Gminy Zaogonie i podrzucając na biodrze Piątka, w asyście Trójki i Czwórki jęła drapać się na drugie piętro gmachu celem odebrania magicznej karty dużej rodziny. Ach, bo jest Jarecka w tej ekskluzywnej grupie szczęściarzy, którzy mogą nabywać złoto w Kruku z pięcioprocentowym rabatem! Holowana przez życzliwą urzędziczkę wylądowała w sekretariacie, gdzie Piątek natychmiast zaczął rozsiewać swój czar (skończywszy lat trzydzieści i pięć Jarecka zrozumiała wreszcie na czym polega urok nawet obcych niemowląt, toteż nie była zdziwiona ćwierkaniem pań), Jareckiej zaś nakazano czytać, sprawdzać, przeliczać i kwitować.
I już już Jarecka wykonała w tył zwrot, gdy wkroczyła pani wójt i przywitawszy się sympatycznie zaproponowała Jareckiej wspólne zdjęcie. Takie piękne jesteście - mamiła Jareckie córki wpatrzone w nią jak w obraz - chciałybyście być na zdjęciu w internecie? Nie, nie dlatego, że Wasza mama bohatersko złapała złodzieja torebek i nie dlatego że nienagannie uczciwa odniosła na policję znalezione dwieście tysięcy, i nie dlatego, że pisze bloga, co to go czytamy pomiędzy petentami albo i w trakcie, lecz dlatego, że jest WIELODZIETNA!
Kamyk został rzucony (Jarecka przysięgłaby, że w twarz)! Potoczył się wartko, trącając po drodze inne kamyki, same w sobie nieważne i niegroźne, razem spłynęły lawiną, która niniejszym znajduje ujście.
Nie wyglądasz na taką, co urodziła pięcioro dzieci! - słyszy raz po raz* Jarecka i doznaje ambiwalentnych uczuć. Rozumie, oczywiście, że miał to być komplement, lecz dlaczego nie mogłaby usłyszeć po prostu: wyglądasz dobrze, ładnie, i temu podobne? Jak powinna wyglądać, żeby wyglądać na matkę pięciorga dzieci?
Jarecka zna dużo wielodzietnych kobiet i ręczy, wyglądają różnie - brunetki, blondynki, z krótkimi i długimi włosami, blade i śniade, grube i chude - różne: dokładnie tak, jak matki dwojga dzieci, jedynaków i kobiety bezdzietne.
Jak dajesz sobie radę? - kolejne "ulubione"pytanie Jareckiej, na które nie znajduje mądrzejszej odpowiedzi niż: jakoś. Względnie: normalnie. Prawdopodobnie nie lepiej i nie gorzej niż inne kobiety, żony i matki dzieciom, niekoniecznie licznym. Pytanie miałoby sens, gdyby je uściślić: jak sobie radzisz, Jarecka, z gotowaniem dla takiej gromadki? Jarecka powiedziałaby: różnie, albo: jak sobie radzisz, Jarecka, z logistyką? A Jarecka powiedziałaby: tak i tak.
Jak dajesz sobie radę? - Jarecka w przypływie desperacji odpowiada czasem szczerze: nie radzę sobie.
Mina pytającego - bezcenna. Temat zakończony, pytań szczegółowych brak. Bo przecież to, jak jest naprawdę, nie jest wcale interesujące. No, chyba, żeby matka była uśmiechnięta, w miarę uczesana i dzieci czyste.
- No i o co panu chodzi? - oburzyła się wójt, gdy Jarecki zadzwonił z pretensjami - piękną ma pan rodzinę, wszyscyśmy się tu zachwycali (jak nas było w sekretariacie pół tuzina!). Jaka stygamatyzacja? Jaka kampania??
*Prawda jest taka, że coraz rzadziej. I tu się w odbiór Jareckiej znów wkrada pewna ambiwalencja ;)
Hej hej! Zacznę od powitania, bo podczytuję regularnie, ale jeszcze bez komentarza :-) Podziwiam Twój cięty język i chętnie bym się jeszcze dowiedziała jak też odpowiadasz na takie pytania: -Wszystkie pani? (w sensie: dzieci; dla uściślenia u mnie 4 jedynie ;-). I takie, na szczęście dość rzadkie ale wywołujące u mnie mordercze instynkty: -Planowane?...
OdpowiedzUsuńNa mityczną KDR też czekamy, choć mój mąż tylko parska.
Pozdrawiam serdecznie! Matka Wielodzietna, która też się jakoś szczególnie nie czuje, ale rozumie Cię w tym (nieczuciu) - i to nas być może wyróżnia :-)
Jarecki uwielbia takie pytania, ma już przygotowany ripostę wygląda to mniej wiecej tak:
UsuńJarecki wychodzi z czterema potomkami do sklepu
- Czy to Pana wszystkie ? - pyta zaciekawiona osoba
- NIe - odpowiada Jareccki
Na co zaciekawiona osoba z wyraźną ulgą uśmiecha się.
-.....piąty potomek został z mamą w domu - dodaje Jarecki z nie krytą satysfakcją ;)
pozdrawiam
Jarecki
Ja to mówię na takie pytanie: A tak moje z JEDNYM mężęm, wie pani?:)
UsuńWitam Izo! Pytanie "wszystkie pani" mnie zasadniczo nie rusza, bo czasem holuję cudze :)
UsuńAle "planowane" to dla mnie najbardziej niegrzeczne z możliwych zapytań, gotuje się we mnie jak to słyszę. Bo też nasze dzieci są zarazem planowane i nie. Kto to rozumie - nie pyta, a ten co zadał takie pytanie - nie zrozumie.
Ja się kiedyś-kiedyś zapytałam mamy, czy byłam planowana. Mama się uśmiechnęła i powiedziała: "...ale od początku chciana" :) Nie wiem jak innym, ale mi gębę zamknęło :)
UsuńJarecko czy uwierzysz, że o to "jak sobie radzisz?" jestem pytana również ja, matka zdecydowanie nie wielodzietna? ja podziwiam Cię za otwartość, jawne słabości, bo człowiekami w końcu jesteśmy, i nie zamykanie się w 4 ścianach (jak to czyni moja sąsiadka z 6tym w drodze, dzieci do szkoły nawet nie chodzą bo sama uczy, i na placu zabaw tez już nie bywają). Rozumiem irytację bo coś co dla Ciebie naturalne wzbudza zdziwienie, zachwyt czy też brak zrozumienia. Ja chciałabym mieć większa rodzinę ale póki co tylko nianią małego brzdąca będę :) buziaki! i powodzenia jutro!
OdpowiedzUsuńWiewióro, ja place zabaw omijam szerokim łukiem :P Miał być nawet o tym osobny post, może jeszcze będzie; generalnie chodzi o to, że mój sposób opieki nad dziećmi jest różny niż u większości pań zaludniających te miejsca, i myślę, że właśnie o wielodzietność się rozbija. Nie mogę tego pojąć, że prowadzi się dzieci na plac zabaw w celu socjalizacji a potem wisi się mu nad uchem i konwersuje w jego zastępstwie, bez przerwy poucza i instruuje: a daj chłopcu łopatkę, a przepuść, a ustąp... To się mija z celem!
UsuńPopieram w każdym calu! ja tez nie jestem fanką placu zabaw, wole spacery na ten przykład :) i jak już raczej nie wiszę, zerkam tylko czy jeszcze nie spadło, samodzielne dzieci są, ja tylko monitoruję w granicach rozsądku i interweniuję w momentach gdy dochodzi do mordobicia tudzież samookaleczenia tym czy owym. To co napisałam dotyczyło raczej faktu, że mieszkając w bloku, w trzech pokojach z aneksem kuchennym nie byłabym w stanie wytrwać non stop. Z tego co piszesz wnioskuje, że Wy deszczowy dom opuszczacie choćby idąc do szkoły. Moja sąsiadka po prostu nie wychodzi z domu. Rozumiem, że ubrać piątkę maluchów jest trudno, szczególnie w zaawansowanej ciąży niemniej to zastanawia. Buziaki!
UsuńTo naprawdę zastanawia. A latem jakie tam ubieranie, klapki wzuć.
UsuńNo i jak ich jest już pięcioro to najstarsze muszą być w wieku, w którym się dzieci nawet do zieleniaka posyła.
Miej na to oko Wiewiórko!
U nas jest trójka. Kiedy odpowiadam na pytanie "Jak jest z trójką", że "Jest pełniej". Widzę wielkie znaki zapytania w oczach, jakbym mówiła po chińsku. Dodaję "...bo każde dziecko sobą coś wnosi" Nadal zero zrozumienia. "A myśli pani o czwartym". Mój uśmiech, błysk w oku i wymijające..."czas pokaże",kwitowany jest "to już będzie masakra".
OdpowiedzUsuńTeż odchorowałam tekst sąsiadki "Ale dała się pani wrobić!!".
Smutne, że tak reaguje i myśli wiele osób.
Siły i cierpliwości na wszystkie dni,te piękne i te do d..y, dla wszystkich mam jedno i wielodzietnych.
Asia
...i ojców, i ojców ma się rozumieć:))Jak mogłam zapomnieć:)
UsuńAsia
:)
UsuńWiesz, moim zdaniem prawidłowa proporcja w rodzinie jest wtedy, gdy dzieci jest więcej niż dorosłych. Wtedy wszystkojakoś tak wskakuje na miejsce, my dorośli znowu możemy być dorośli, dzieci mogą być dziećmi. To też trudno wytłumaczyć :)
eh, Jarecka... masz piątkę - niedobrze, nie masz nic - też niedobrze... tak sobie myślę, ze ludziska to zawsze będą zdziwieni... pamiętam też, że jako dziecię, w czasach wczesnego Gierka, mając trójkę rodzeństwa, byliśmy wpisani w dziennik jako rodzina... patologiczna (!), bo wielodzietna... niezłe, co?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bezdzietne to już w ogóle mają przechlapane! Każdy chciałby wiedzieć DLACZEGO?
UsuńNa pytanie jak sobie radzisz z trójką dzieci zawsze odpowiadam, że sobie nie radzę i że same się wychowują :)
OdpowiedzUsuńNo własnie co odpowiedzieć na pytanie czy planowane? tak aby rozmówcy głupio się zrobiło, że pytanie zadał... bo planowane i tylko jedno się miesiąc za późno urodziło aby wykonać plan w milionie procentów ;)
I pojąć nie mogę dlaczego mi mówią, że nie wyglądam na matkę trójki dzieci... że za chuda jestem? również żałuję, że jedząc tabliczkę czekolady dziennie i mnóstwo innych rzeczy nie mogę się roztyć ;)
I tak nawiązując do mojego wyglądu jako matki trójki dzieci sytuacja z piątku....
Wyrabiałam bilet miesięczny i (jako, że nasza miejska karta dużej rodziny pozwala nam na ulgowe przejazdy komunikacją miejską) poprosiłam o bilet miesięczny ulgowy, na to pani "poproszę legitymację SZKOLNĄ" :) jak wielkie było jej zdziwienie, gdy odpowiedziałam jej, że posiadam jej jedynie dowód osobisty i kartę dużej rodziny:)))
pozdrawiam wszystkie wielodzietne Matki :)
Przyznam między nami, że gdybym miała planować swoje dzieci, pozostałabym matką jedynaka - nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby powtórzyć tej traumy na własne życzenie :))))
UsuńLegitymację chciała? Cudnie...
O! A ja jestem mamą "parki", w sensie chłopca i dziewczynki. Wielu konstatuje to z zazdrością. Jakbyśmy conajmniej hodowlę chomików mieli, nie rodzinę.
OdpowiedzUsuńA na pytania, jak sobie radzę (w różnych aspektach) też często odpowiadam, że sobie nie radzę. Co bywa prawdą. Po prostu.
Rodzinka jak z reklamy! :)) Jak urodziłam Dwójkę, sąsiadki (inne niż te obecne) odetchnęły: uf, no to już macie wszystkie dzieci!
UsuńJa mam tylko dwójkę, a też to słyszę. Strasznie mnie peszy "ja to Cię podziwiam". No bo jak to? W czym ja taka niby lepsza i podziwiania godniejsza od takiej Jareckiej choćby (serio, wtedy często o Tobie myślę). Że sama majdan ogarniam, bo mąż tylko w weekendy w domu? Nie ja pierwsza i nie ostatnia. Kiedyś to była norma, że mężczyzna całe dnie i często tygodnie pracował poza domem, a dzieci też bywało więcej. Peszy mnie i już. Jak sobie radzę? Jak każda matka. Muszę, to ogarniam. Co nie?
OdpowiedzUsuńA! i na zdjęcie też się oburzyłam. Lokalną atrakcję se znalazła, wójta jedna.
UsuńTak jest.
UsuńA ze zdjęciem to rzeczywiście było krępujące i przykre.
Witam się i ja, stała podczytywaczka i fanka bloga Jareckiej ;).
OdpowiedzUsuńWkrótce będę matką trójki, ale póki co irytuje mnie współczucie innych, że trzeci chłopiec w drodze. Wrrr.... Na odpowiedź o płeć dziecka słyszę komentarze typu: "Szkoda", "A to się Wam nie powiodło", "O to niepełna rodzina" (a jaka połowiczna? zapytuję sama siebie). A ja cichutko odpowiadam, że nie mam parcia na żadną płeć, że cieszę się z chłopca. A pasowałoby porządną ripostę mieć w kieszeni.
Najfajniejsze riposty przychodzą do głowy jak już są niepotrzebne ;)
UsuńMoże trzeba by mówić szczerze, co się sądzi o takim komentarzu...? Ciekawa jestem reacji :P
Ha, wpis mi bardzo bliski...Na pytania "Czy jeszcze planujemy jakieś potomstwo" (mamy czwórkę) odpowiadam: "W planach mamy co najmniej piątkę" ;) Zdaża nam się też, gdy stoimy w kolejce do kasy, liczenie przez obce osoby naszych dzieci...I okrzyki "O, i tu jeszcze jedno". A niedalej jak w piątek uslyszłam: "Czwórka dzieci? I taka szczuplutka, zadbana?"...
OdpowiedzUsuńZadbana - niewiarygodne, prawda? :)))
UsuńEwenement na skalę światową ;)
UsuńI zadzwonił? serio? Ten Jarecki? Piękne! Niech walczy ten mąż:):)
OdpowiedzUsuńA na pytanie czy planowane (BRRRR...) odpowiadam, planowaliśmy więcej ale nie wychodzi....:)
Trzymaj się Jarecka u nas jutro dzień wolny, jakby szybki skok na chwilę w przeszłość, w wakacje a WYy do szkółki w białych koszulach. Jutro śpię:) Ale i tak zazdroszczę tej atmosfery 1 września, do której tęsknię troszeczkę:)
Jarecki uwielbia dzwonić, wszędzie. To bardzo wygodne :)
UsuńSzkoła szkołą, bardziej mnie stresują moje przedszkolaki...
Ogniu, czy aby na pewno chcesz wkroczyc na ta sciezke?!
OdpowiedzUsuń- to bylo pytanie retoryczne do mnie samej.
Pytan z kategegorii "ulubione" mozna byloby opublikowac doktorat.
Ogniu, za późno ;P
UsuńMyślę sobie, że i ja pewnie nieraz wkurzam ludzi swoimi pytaniami, zupełnie nieświadomie (i zdaję sobie sprawę, że ten, kto mówi: nie wyglądasz na matkę pięciorga, też ma dobre intencje), więc mówię tak: "Wybacz, pytam z czystej ciekawości, więc nie odpowiadaj mi, jeśli nie chcesz, ale ..."(i tu pada pytanie)
Przynajmniej jest jasność w kwestii celu zapytania ;)
O Jarecko! Gratulacje dla Pani Wójt, ciekawa jestem co konkretnie planuje w gminie dla rodzin wielodzietnych, że tak wypytuje. Może trzeba Ją zapytać ;-)
OdpowiedzUsuńPani wójt dała się poznać jako głęboko obojętna na potrzeby zaogońskiej szkoły. A to są moje zasadnicze potrzeby, jakie ona mogłaby zaspokoić :)
UsuńJarecka się irrrytuje a ja pękam ze śmiechu! Wszystkie pytania, komentarze i współczująco-niedowierzające spojrzenia jakie są wysyłane w stronę wielodzietnych matek, są mi dobrze znane :) Zazwyczaj mnie bawią, ale jest jedno, które wzbudza moją niechęć ogromną: Planowane? Noż, kurka wodna, jak można obcym osobom zadawać tak osobiste pytania? Wrrr...
OdpowiedzUsuńAle, że Jarecki zadzwonił... Wiele bym dała, żeby słyszeć tę rozmowę :)
Ja zasadniczo też nie reaguję na takie pytania (aż tak) emocjonalnie, ale jakoś mi się przelało po tej wizycie w Gminie.
UsuńZauważ, jest też ogromna różnica, KTO pyta. Prawdziwą zyczliwość i zainteresowanie wyczuje się od razu, wtedy snuję gawędy do woli. Wtedy się otwieram jak ostryga :))) Wyjątkiem jest to pytanie, o którym mówisz.
Ja matka dwójki, rzucam teksty podziwu dla koleżanek mych, że budzą szacunek mój wielki jak widzę, że ogarniają 4,5,6 i jeszcze etat jeden lub kolejny dają radę. To ja już nie będę proszę Jareckich tak się wypowiadać w kwestii tej. Ale uznanie zostanie :-). A dla Jareckiej to ja podziw mam za elokwencje i erudycję , proszę Jareckiej.
OdpowiedzUsuńAleż wypowiadaj się, pytaj - to, że ja tak miewam, nie znaczy, że inne wielodzietne będą się oburzać.
UsuńWszystkie jesteśmy inne :))
Dziękuję za miłe słowa! ;*
A ja tam rożne panie podziwiam, mimo, że może też nie chcą podziwiania żadnego. Z powyższych komentarzy wnioskuję jednak, że nie powinnam tego im mówić? Na szczęście nie mówię, bom nieśmiała. Pewnie też jestem przez niektóre panie podziwiana, raz usłyszałam, nie bolało. I tak muszę robić swoje, z podziwianiem, bez podziwiania, podziwiając...
OdpowiedzUsuńi pozdrawiając;)
UsuńI ja podziwiam, ale nie za samą wielodzietność! Za to, że są dobrze zorganizowane, że im się chce, za cierpliwość, za przeróżne talenty i umiejętności - a za takie rzeczy uwielbiam być podziwiana i jestem pewna, że każdy człowiek lubi, zatem - śmiało, podziwiaj, doprecyzuj tylko, co podziwiasz :)
UsuńPokaze Twoj doskonaly tekst, mojej siostrze z wyboru, matce czworga;)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, jak tak na nia patrze , to ona nie wyglada, daje rade, he, he;))
Mialam dzika satysfakcje, gdy wychodzilam czasem z czworka (moja corka i trzy corki siostry z wyboru), a ludziska pytali czy wszyckie moje. Moje-odpowiadalam z duma.
Strach pomyśleć, jakbyśmy wyglądały, jakbyśmy WYGLĄDAŁY ;DDD
UsuńPytanie: wszystkie pani? jest dla mnie chyba bardziej miłe niż przykre - ale koleżanki donoszą, że coraz częściej pada pytanie: wszystkie z jednym mężem? :)
Że się nie wstydziła zapytać o zdjęcie tylko dlatego, że rodzina wielodzietna. Co do cuda w cyrku czy osobliwośći .... :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, no właśnie
UsuńDo tej pory miałam chyba szczęście do ludzi bo nie spotkałam się z głupimi pytaniami (no może oprócz "wszystkie Pani?") Ostatnio miałam przyjemnośc uczestniczyć w rozmowie z jedną panią która na wieść o tym, że mam trzech synów odparła "Przykro mi" i zrobiła zbolałą minę. I chyba rzeczywiście było jej przykro z jakiegoś powodu :)
OdpowiedzUsuńObśmiałam się :))) No nic tylko siąść i płakać :)))
UsuńPonieważ pracuję (mecenasuję ;-)) to mnie często oglądają zupełnie z innej strony klienci, kiedy dowiadują się o liczbie moich dzieci, a na pytanie "I jak Pani daje radę?!" mówię, że z jedynakiem byłoby trudno, a z czwórką jest łatwiej (bo tak myślę na prawdę).
OdpowiedzUsuńAle tekst z "zaczepnych" ma fajny mój mąż. Kiedy ktoś się dopytuje (a ostatnio bywamy z dodatkową osobą, moją przyszłą synową) to mówi: te dzieci są moje z pierwszego małżeństwa a te żony z pierwszego małżeństwa... Ludzie się uspokajają (uf... czyli mają "normalnie" po dwójce) a mąż dodaje "A to jest moja pierwsza żona, której jestem pierwszym mężem" :-)