W mieście J Jareccy ulokowali się w domu Fistaszków, czyli u siostry CałkiemInnej.
Trudno dociec, jaki wpływ na wakacyjne plany reszty rodziny miał przyjazd Jareckich (aż na tydzień!) - dość, że akurat w tym terminie Mama CałkiemInna wyjechała grupować się ze swoim chórem, a Mama Jarecka ratowała się przed zaogońską inwazją zapraszając innych gości.
Padło na Fistaszków.
Fistaszkowie mieszkają w niewielkim bloku przytulonym do wychuchanego parku. Od strony podwórka dom prezentuje szlachetne proporcje familoka i nawet kryty jest uczciwą dachówką, choć można się spierać, czy dekoracja quasi szachulec to nie za wiele dobrego.
Z okien Fistaszków widać szpiczaste szczyty starej zabudowy lub ciemną ścianę parku.
Dziwnym trafem większość swoich dzieci Fistaszkowie akurat wysłali na kolonie.
- Tu będziecie spali z Piątkiem - wskazała Fistaszkowa - a w pokoju chłopców możecie sobie zrobić garderobę - możesz sobie ułożyć wszystko...
- Tak, tak - pośpieszyła Jarecka - zaraz sobie wszystko ułożę na kupki na kupki na kupki!
("Na kupki na kupki na kupki" jest to sprawdzona metoda siostry Fistaszko na utrzymanie porządku w rzeczach licznej rodziny w podróży. Fistaszkowie dużo podróżują, więc system kupkowy jest po wielokroć sprawdzony. Nie muszę grzebać, wszystko ogarniam wzrokiem! - reklamuje Fistaszkowa)
I, jako się rzekło; tu kupka mamy, tu Czwórki, tam Trójki...
Jaśnie Panicz zrejterował do dziadków Jareckich i tyle go widziano.
Ach, jakiż to był miły tydzień!
Tego, że siostrzane CałkiemInne spędy kończą się zazwyczaj chrypką i zawrotami głowy (skutkiem hiperwentylacji) powtarzać nie trzeba, wszelako mają miejsce inne charakterystyczne sceny:
- Oooo - mówi Jarecka z zachwytem wychodząc na balkon u siostry Mireckiej, która także mieszka w J - jaką masz piękną lawendę!
- No, to z tych czteropaczków - wyjaśnia Mirecka tonem zarezerwowanym dla oczywistych oczywistości.
- Z jakich czteropaczków?? - dziwi się Jarecka.
- No z Obi!
Lub podobnie, przy stole:
- Jaka dobra sałatka! - zachwala Jarecka.
- No przecież to ta gyrosem - wzrusza ramionami Mirecka.
- Z czym?
- No z gyrosem! Nie znasz sałatki z gyrosem??
Nieco później, wieczorem, u Fistaszków na balkonie Jarecka komplementuje bujną lawendę:
- To z tych czteropaczków - tłumaczy skromnie Fistaszkowa.
O skład pochłanianej właśnie sałatki Jarecka już nie pyta.
Zaprawdę, zaprawdę, podróże kształcą.
...
W kolejnej odsłonie wakacji młoda Fistaszkówna w Deszczowym Domu pod okiem ciotki szyje saszetki.
Na tę lawendę z czteropaczków.
Potem te saszetki siostra Fistaszko ułoży sobie w szafach na każdej kupce na kupce na kupce.
Prawda, że wypas?
I rozwiązanie kaczej zagadki:
15 plus jedna na pniaczku. Chyba, że coś nam umknęło?
:)
PS. A ci, co po lekturze tego wpisu opłakują brak Obi w swojej okolicy niech śpieszą po lawendę TUTAJ :)
hihihi na kupke na kupkę na kupkę :)))
OdpowiedzUsuńProszę jaki miły czas masz, i dobre jedzonko :) Serduch cudne :) A kaczek się nie doliczyłam
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda! :)
UsuńOdnalazł się? Jarecka to ma wtyki! :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńOkazało się, ze to możliwe, sama jestem zaskoczona :)
Usuńo znaleziony ;-)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńJarecka, mnie tutaj chyba ze dwa miesiące nie było... i leże sobie wczoraj bezsenną nocą i myśli rożne mi do głowy przychodzą i nagle ni z tego ni z owego... Ciekawe co tam u Jareckich?
OdpowiedzUsuńZaległości czytelnicze nadrabiać będę... nie wszystko na raz bo Jareckiej przednie posty trzeba sobie dozować...
mój lawendowy czteropaczek dawno zasilił kompostownik... na etykietce informacja, że umiarkowanie i nie przelewać... no to miarkowałam aż za bardzo nawet ;)
Kompostownik cenna rzecz!
UsuńNa kompostowniku pięknie rosną dynie i cukinie! Twoje czteropaczki nie poszły na marne! :))))
Doprawdy, nie masz o czym myśleć w bezsenne noce? ;DD
I pomidory :)
Usuń